Spurs mieli bardzo udane rozpoczęcie sezonu, w pierwszych meczach budując bilans 5 zwycięstw i 2 porażek. Niestety później było praktycznie tylko gorzej, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni. Od tego czasu "Ostrogi" przegrały ósmy z dziewięciu meczów. Sochan popisał się kapitalnym wsadem, duży impuls zaprzepaszczony W meczu wyjazdowym z Kings z niezłej strony pokazał się Jeremy Sochan. Polak spędził na parkiecie ponad 31 minut. W tym czasie zdobył 11 punktów, dodatkowo notując cztery zbiórki (wszystkie w defensywie), pięć asyst, trzy straty i popełnił dwa faule. Nasz reprezentant był czwartym strzelcem swojego zespołu. Najlepszym strzelcem w ekipie przegranych był Devin Vassell, który popisał się 29 punktami. Spurs największe straty ponieśli w pierwszej i czwartej kwarcie, które przegrali odpowiednio 28:37 i 30:41. W drugiej minimalnie byli lepsi (28:26), a trzecia zakończyła się remisem (26:26). Co ciekawe, w trzeciej kwarcie "Ostrogi" zdołały doprowadzić do remisu (69:69), w dużej mierze dzięki Sochanowi i jego trójkowej akcji. Polak najpierw po efektownej akcji popisał się kapitalnym wsadem na wyciągniętej ręce, mając przed sobą próbującego go zatrzymać rywala, a następnie dołożył celny rzut osobisty. Później remis jeszcze dwukrotnie wracał, jednak od stanu 82:82 miejscowi w ciągu niespełna pięciu minut gry zbudowali dużą przewagę 102:85. Gospodarzy do piątego z rzędu zwycięstwa poprowadziło zwłaszcza dwóch zawodników: rozgrywający De'Aaron Fox (28 pkt) oraz rzucający obrońca Malik Monk (26 pkt). Po tym spotkaniu Sacramento w Konferencji Zachodniej zajmuje 8. miejsce, a na 13. plasują się Spurs. Gorszy bilans od drużyny Sochana mają tylko dwie drużyny.