(1) Chicago Bulls - (5) Atlanta Hawks 95:103 (0-1) Bulls: Derrick Rose - 24 (10 as), Luol Deng - 21, Carlos Boozer - 14 (8 zb), Joakim Noah - 11 (9 zb), Kyle Korver - 9 (3x3), Ronnie Brewer - 6, C.J. Watson - 5, Keith Bogans - 3, Taj Gibson - 2, Kurt Thomas - 0, Omer Asik - 0 Hawks: Joe Johnson - 34 (5x5, 3 prz), Jamal Crawford - 22, Jeff Teague - 10 (5 as), Al Horford - 9 (13 zb), Josh Smith - 8 (4 blk), Zaza Pachulia - 6, Marvin Williams - 5, Jason Collins - 5, Damien Wilkins - 4 Joe Johnson rzucił 34 punkty, z czego 10 w czwartej kwarcie i poprowadził Atlanta Hawks do zaskakującego zwycięstwa wyjazdowego 103:95 nad najlepszą drużyną sezonu regularnego - Chicago Bulls. Johnson w całym meczu trafił 12 z 18 rzutów z gry, w tym wszystkie 5 prób za 3, a także wszystkie 5 rzutów osobistych. Jamal Crawford był drugim strzelcem zespołu z 22 punktami. Dla Bulls najwięcej rzucił Derrick Rose, ale żeby zdobyć 24 punkty musiał oddać aż 27 rzutów, z których trafił 11. Bardzo słabo rozpoczął mecz, pierwszego kosza trafiając dopiero na 5 minut przed przerwą. Gracze gości bardzo dobrze weszli w mecz, czego nie można powiedzieć o "Bykach", które potrzebowały blisko pięciu minut, żeby zdobyć pierwszy punkt. W tym czasie "Jastrzębie" potrafiły zbudować już 10 punktową przewagę, która jednak malała z każdą minutą pierwszej połowy. Gospodarze wyszli nawet na prowadzenie w trzeciej kwarcie, które w najlepszym momencie dla nich wynosiło 6 punktów, ale Hawks odrobili ją i z nawiązką powiększyli w ostatnich 12 minutach spotkania. Hawks zagrali świetny mecz w ofensywie, trafiając 51.3 procent swoich rzutów z gry, a grali naprzeciwko drużyny, której rywale w sezonie zasadniczym trafiali z najniższą w całej lidze skutecznością 43 procent. Dodatkowo trafili 7 z 13 rzutów za trzy i wygrali walkę o zbiórki 38:37. W ten sposób zabrali Bulls wszystkie atuty z rąk. "Byki" z kolei bardzo długo walczyły z własnymi słabościami, szczególnie w ataku. Nie trafili pierwszych 9 rzutów z gry i pierwszą kwartę zakończyli z fatalną skutecznością 28.6 procent. Derrick Rose nie był już tak aktywny i dynamiczny jak w serii z Indiana Pacers i w trakcie całego spotkania ani razu nie rzucał osobistych. Duża w tym zasługa Jeffa Teague'a, który musiał zastąpić w pierwszej piątce kontuzjowanego Kirka Hinricha i po tym jak w pierwszej rundzie z Magic zagrał łącznie zaledwie 9 minut, tak teraz w trakcie 44 zdobył 10 punktów, miał 5 asyst i zaledwie 1 stratę. W końcu dobre spotkanie dla Bulls w tych play-off zagrał Carlos Boozer, który nie miał problemów z faulami i szczególnie w trzeciej kwarcie był wykorzystywany przez kolegów z drużyny. W całym meczu uzbierał 14 punktów i 8 zbiórek i nie widać było po nim kontuzji palca nogi. Na sam koniec meczu w bardzo niegroźnej sytuacji kostkę skręcił Rose i nie wiadomo jak poważna jest to sprawa. Sam zawodnik jednak od razu zapewnił, że zagra w meczu numer 2 w środę. Jego początek o 2:00 czasu polskiego. Skrót meczu: (2) Los Angeles Lakers - (3) Dallas Mavericks 94:96 (0-1) Lakers: Kobe Bryant - 36 (4x3), Pau Gasol - 15 (11 zb, 7 as), Lamar Odom - 15 (12 zb), Andrew Bynum - 8, Derek Fisher - 8 (6 as), Shannon Brown - 6, Matt Barnes - 4, Ron Artest - 2 (3 prz), Steve Blake - 0 Mavericks: Dirk Nowitzki - 28 (14 zb), Jason Terry - 15, Tyson Chandler - 11 (9 zb, 3 blk), Shawn Marion - 10, Peja Stojakovic - 10, J.J. Barea - 8 (5 as), Jason Kidd - 7 (11 as, 3 prz), Corey Brewer - 5, Brendan Haywood - 2, DeShawn Stevenson - 0 Dirk Nowitzki i Jason Kidd trafiali kluczowe rzuty osobiste, a Kobe Bryant spudłował ostatni rzut mogący dać zwycięstwo Lakersom w meczu otwierającym serię z Mavericks. Goście wygrali to spotkanie 96:94 i objęli prowadzenie w serii 1-0. W ostatnich minutach trener gospodarzy Phil Jackson musiał być bardzo poirytowany gdy patrzył jak jego drużyna trwoni swoją przewagę, która wynosiła nawet 16 punktów. Najlepszym graczem meczu był Dirk Nowitzki, który zdobył 11 ze swoich 28 punktów w czwartej kwarcie i dołożył do tego 14 zbiórek. Świetnie go wspomagali Jason Terry - 15 punktów i Jason Kidd, który oprócz 7 punktów, 11 asyst i 3 przechwytów świetnie krył Kobe Bryanta w ostatnich minutach spotkania. "Możemy powiedzieć, że nie zagraliśmy najlepszego spotkania, ale udało nam się znaleźć sposób na jego wygranie. Na tym etapie sezonu tylko to się liczy. Lakers wielokrotnie nie grali dobrych meczów, a wygrywali całe serie, tak też musimy zrobić i my" - powiedział Jason Kidd. Kluczem do wygranej Dallas był powrót do gry po tym jak Lakers prowadzili różnicą 16 punktów w trzeciej kwarcie. Zaliczyli wtedy serię punktową 20:6, dzięki czemu zbliżyli się na wynik 64:66. Do końca meczu nie mieli już większej straty niż 8 punktów. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Kobe Bryant, który w sezonie zasadniczym przeciwko Mavs rzucał zaledwie 21.7 punktu. W tym meczu uzbierał ich aż 36, z czego 15 w trzeciej kwarcie. Trafił 14 z 29 rzutów z gry, w tym cztery trójki, jednak tej najważniejszej w ostatniej sekundzie meczu nie potrafił umieścić w koszu. Drugie spotkanie tej emocjonującej serii już w nocy ze środy na czwartek o 4:30 czasu polskiego. Skrót meczu: Więcej o NBA na naszym blogu