Mecz zaczął się dobrze dla koszykarzy "Ostróg", którzy po dwóch celnych trafieniach prowadzili najpierw 4:0, a później nawet 13:5. Cavaliers szybko zaczęli niwelować straty, ale zespół Sochana znów zaczął powiększać zaliczkę i w pewnym momencie miał już dwanaście punktów przewagi. Jeszcze w pierwszej kwarcie po raz kolejny zmalała ona jednak tylko do czterech "oczek". W kolejnej odsłonie gracze z Cleveland po raz pierwszy objęli prowadzenie i dowieźli je aż do przerwy. W drugiej połowie kilkupunktowa przewaga utrzymywała się już do końca - Spurs nieustannie próbowali doprowadzić do remisu lub przechylić szalę na swoją korzyść, jednak najczęściej tracili mniej więcej 4-5 punktów. Marcin Gortat przeszedł samego siebie. Wyjątkowa aukcja dla WOŚP Gdy w końcówce Cavaliers prowadzili 117:104, wydawało się, że losy meczu są już przesądzone. Od tego momentu kibice oglądali jednak popis Spurs - podopieczni Gregga Popovicha rzucili 11 punktów z rzędu i na dwanaście sekund przed końcem było już tylko 117:115. W końcówce goście mieli dwie okazje do zmiany wyniku, ale Sochan na 10 sekund przed końcem wyrzucił piłkę poza boisko, a rzut z dystansu równo z końcową syreną był niecelny. Polak był na boisku przez niemal pół godziny Sochan grał przez 28 minut. Polski jedynak w NBA zdobył w tym czasie 11 punktów, miał też 5 zbiórek i 4 asysty. Najskuteczniejszym graczem Spurs był Victor Wembanyana, który do 24 punktów dorzucił też 9 zbiórek. Cavaliers do wygranej poprowadził Jarrett Allen - nie dość, że zdobył 29 punktów, to jeszcze był nie do zatrzymania pod koszem i zebrał 16 piłek. 12 punktów Sochana w meczu z Memphis Grizzlies