W meczu NBA Miami Heat z Houston Rockets (125:119) aż trzech koszykarzy gospodarzy zaliczyło co najmniej po 30 punktów i 10 zbiórek. To pierwszy taki przypadek od... 50 lat. W spotkaniu Phoenix Suns z Dallas Mavericks (83:91) Marcin Gortat zdobył 20 punktów. Mecz Miami z Houston przejdzie do historii NBA dzięki fenomenalnej postawie gwiazd zespołu Heat. Dorobek LeBrona Jamesa wyniósł tego dnia 33 punkty i 10 zbiórek, Chrisa Bosha - 31 i 12, a Dwyane'a Wade'a - 30 i 11. Ostatni raz trzech graczy jednego zespołu dokonało podobnego wyczynu - w jednym meczu, bez dogrywek - w lutym 1961 roku. Chodzi o Oscara Robertsona, Jacka Twymana oraz Wayne'a Embry'ego z drużyny Cincinnati Royals (obecnie grającej pod nazwą Sacramento Kings). W niedzielę koszykarze Heat odnieśli ósme zwycięstwo w dziewięciu ostatnich meczach. W zespole Rockets najskuteczniejsi byli Kevin Martin (29) i Luis Scola (28). W innym ciekawym spotkaniu Memphis Grizzlies pokonali San Antonio Spurs 111:104. Zwycięstwo Grizzlies przybliżyło ten zespół do awansu do play-off (Spurs mają już udział w tej fazie zapewniony). Obecnie zajmuje ósme miejsce w Konferencji Zachodniej, z bilansem 41 zwycięstw i 33 porażek. Spurs - mimo już trzeciej porażki z rzędu - wciąż mają najlepszy bilans nie tylko konferencji, ale również całej ligi (57-16). To oznacza, że w fazie play-off ekipa z San Antonio znów może zagrać z Memphis (pierwszy zespół konferencji gra z ósmym, drugi z siódmym itd.). Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli Tony Allen i Zach Randolph - po 23. Z kolei w ekipie Spurs najskuteczniejszy okazał się rezerwowy George Hill. Dorobek 30 punktów to rekord w jego karierze. Koszykarze Oklahoma City Thunder wygrali u siebie z Portland Trail Blazers 99:90. Gościom nie pomogło nawet 40 punktów Geralda Wallace'a, który trafił 16 rzutów za dwa (na 28 prób). W niedzielę poprawił swój najlepszy dorobek z tego sezonu, ale do rekordu kariery zabrakło mu dwóch punktów. W zespole Thunder tradycyjnie najskuteczniejsi okazali się Russell Westbrook (28) oraz Kevin Durant (21). Grający ze złamanym nosem Marcin Gortat - zdobywając 20 punktów i zaliczając 15 zbiórek - był najlepszym zawodnikiem w zespole Phoenix w meczu z Dallas. Jego zespół przegrał jednak u siebie 83:91. Polak w sobotę przeszedł w Phoenix zabieg nastawienia kości nosa. Był to efekt kontuzji, jakiej nabawił się dzień wcześniej podczas meczu z New Orleans Hornets (100:106). W niedzielę Gortat wybiegł jednak na parkiet, na dodatek w pierwszej piątce (zagrał w specjalnych plastrach usztywniających nos). Mimo urazu zaliczył swój 19. double-double w sezonie, a 25. w karierze. Dobry występ Polaka nie pomógł jednak Suns, który przegrali po raz drugi z rzędu i z dorobkiem 36-36 (10. miejsce na Zachodzie) mają tylko teoretyczne szanse awansu do play-off.