Westbrook zdobył tego dnia 41 pkt, a dołożył tego 11 zbiórek i tyle samo asyst. Tylko dwóch zawodników mogło pochwalić się dwucyfrową zdobyczą w trzech elementach częściej w jednych rozgrywkach - Oscar Robertson miał 41 triple-double w sezonie 1961/62, a w 1967/68 Wilt Chamberlain dokonał tego 31 razy. 28-letni gracz Oklahomy wziął na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów przede wszystkim w czwartej kwarcie, w której zanotował 21 pkt. "Czy jestem zaskoczony jego dyspozycją? Wcale. Nigdy nie zaskoczyło mnie cokolwiek on zrobił. Po pierwsze, Russell zawsze robi to, co najlepsze dla drużyny. W przeszłości nie było to koniecznie jego robotą. Teraz, z tą odpowiedzialnością spoczywającą na jego ramionach, nie mam wątpliwości, że poradzi sobie z kwestiami typu: kiedy rzucać, a kiedy podać i co zrobić z piłką, gdy trafi ona do jego rąk. Mentalnie jest do tego przygotowany" - podkreślił trener Thunder Billy Donova. Za sprawą Westbrooka na nic zdała się dobra dyspozycja duetu podkoszowych z Nowego Orleanu. Anthony Davis i DeMarcus Cousins zdobyli - odpowiednio - 38 i 31 pkt. Wchodzący z ławki Thunder Turek Enes Kanter dołożył 20 pkt. Imponująca zdobycz Blake'a Griffina była tym cenniejsza, że przyczyniła się do zwycięstwa Clippers we własnej hali nad Charlotte Hornets 124:121 po dogrywce. Prawie 28-letni zawodnik w zeszłym miesiącu wrócił do gry po operacji kolana. "Blake to potwór. Jest ogromnie utalentowany i bystry, to perfekcyjny gracz" - podsumował szkoleniowiec Charlotte Steve Clifford. Griffin w niedzielę do efektownej zdobyczy punktowej, jego rekordu w sezonie, dołożył 10 zbiórek. Jeszcze na 48 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze prowadzili 112:108. Wówczas sprawy w swoje ręce wziął Kemba Walker (łącznie 34 pkt). W ostatnich sekundach niecelny rzut zaliczył rozgrywający Clippers Chris Paul, ale zrewanżował się w dogrywce. Spotkanie zakończył z 15 pkt, 9 zbiórkami i 17 asystami. DeAndre Jordan miał 20 pkt i 19 zbiórek. Miana drugiej drużyny w lidze, po Golden State Warriors, która zapewni sobie występ w play off, najbliżej są obecnie San Antonio Spurs. "Ostrogi", wiceliderzy Konferencji Zachodniej, pokonały pewnie na wyjeździe Los Angeles Lakers 119:98. Marcin Gortat zdobył sześć punktów, a jego Washington Wizards przegrali u siebie z Utah Jazz 92:102. To druga porażka z rzędu stołecznej drużyny. Polak na parkiecie przebywał 28 minut i trafił trzy z dziewięciu rzutów z gry, miał też osiem zbiórek, dwa przechwyty, stratę i trzy faule. "Czarodzieje" z bilansem 34 zwycięstw i 23 porażek zajmują trzecie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Kolejne spotkanie rozegrają we wtorek, kiedy we własnej hali zmierzą się z najlepszą obecnie ekipą Golden State Warriors (49-9). Wyniki niedzielnych meczów NBA: Los Angeles Lakers - San Antonio Spurs 98:119 Milwaukee Bucks - Phoenix Suns 100:96 Denver Nuggets - Memphis Grizzlies 98:105 Washington Wizards - Utah Jazz 92:102 Toronto Raptors - Portland Trail Blazers 112:106 Detroit Pistons - Boston Celtics 98:104 Oklahoma City Thunder - New Orleans Pelicans 118:110 Los Angeles Clippers - Charlotte Hornets 124:121 (po dogrywce)