Ojcem zwycięstwa "Żaru" był Dwyane Wade. Obrońca ekipy z Florydy zdobył aż 42 punkty, wyrównując swój rekord w playoffs, i zebrał 13 piłek. Mecz numer cztery w czwartek, także w Miami. Niewiele jednak brakowało, aby to goście cieszyli się z wygranej. Na 6.34 min przed końcem "Rumaki" prowadziły bowiem 89:76. Wtedy do gry włączył się Wade, który w czwartej kwarcie grał z pięcioma przewinieniami na koncie. Koszykarz o ksywce "Flash" w pojedynkę odrobił straty (w sumie w tej "ćwiartce" zdobył 15 "oczek). - Trener tak ustawiał zagrywki, abym dostawał piłkę do rąk. Popatrzyłem na wynik i pomyślałem sobie "Nie pozwolę, żebyśmy przegrywali 0-3" - powiedział po meczu Wade. W kluczowym momencie nie zawiódł także Shaquille O'Neal trafiając dwa rzuty wolne (w jego wypadku to przecież rzadkość), a także Gary Payton, który zdobył ważnego kosza na 9,3 s przed syreną. W tym momencie Heat prowadził 97:95. Mavs mieli jeszcze szansę na wyrównanie, ale Dirk Nowitzki (30 punktów, siedem zbiórek) nie trafił drugiego osobistego, a następnie sfaulował Wade'a, który ustalił wynik spotkania. - Nigdy się nie poddajemy. Pokazaliśmy we wtorek sporo serca. D-Wade zagrał wielkie spotkanie, ja trafiłem ważne rzuty wolne, Gary (Payton) także w odpowiednim momencie popisał się celnym rzutem i wygraliśmy ten pojedynek - stwierdził O'Neal. Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI w NBA Finals 2006