O zwycięstwie Wizards zadecydowała świetna w ich wykonaniu trzecia kwarta, która zaczynała się przy remisie 48:48. W jej trakcie, w nieco ponad sześć minut gospodarze zdobyli aż 26 punktów z rzędu. Ostatecznie wygrali tę część gry 42:20. W stołecznej drużynie tradycyjnie prym wiódł John Wall. 26-letni rozgrywający zaczął mecz od dziewięciu spudłowanych rzutów, jednak później grał znacznie lepiej. Spotkanie zakończył z dorobkiem 27 pkt, 12 asyst i pięciu przechwytów. Bradley Beal dołożył 29 pkt, Otto Porter junior. 18, a Markieff Morris 16 pkt oraz 10 zbiórek. Gortat natomiast na parkiecie spędził 26 minut i trafił trzy z pięciu rzutów z gry. Miał także siedem zbiórek, w tym cztery pod atakowanym koszem, oraz trzy asysty. Popełnił dwa faule. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Isaiah Thomas - 19 pkt. On w przeciwieństwie do Walla miał bardzo dobry początek, ale z czasem spisywał się coraz słabiej. Mecz numer pięć w środę w Bostonie. Zarówno w sezonie zasadniczym, jak i w fazie play-off łącznie w ośmiu meczach między tymi drużynami zawsze górą był gospodarz. Na zwycięzcę w tej parze czekają już broniący tytułu Cleveland Cavaliers, którzy wygrali serię z Toronto Raptors 4-0. Konferencja Wschodnia: Toronto Raptors - Cleveland Cavaliers 102:109 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw: 4-0 dla Cavaliers) Washington Wizards - Boston Celtics 121:102 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw: 2-2) Konferencja Zachodnia: Houston Rockets - San Antonio Spurs 125:104 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw: 2-2)