Pierwsze dwie kwarty w wykonaniu obu zespołów przypominały rollercoaster. Po 12 minutach różnicą 16 punktów prowadzili gospodarze, ale na przerwę z trzypunktową przewagą schodziła ekipa z Milwaukee. Jak się okazało, goście już do końca meczu ani na moment nie oddali prowadzenia, które sięgnęło nawet 13 punktów pod koniec trzeciej i 14 na początku ostatniej kwarty. Po akcji Chrisa Paula 56,6 s przed końcową syreną miejscowi zbliżyli się co prawda na punkt (119:120), ale do końca spotkania już nie trafili do kosza. W kluczowych momentach zawiódł lider "Słońc" Devin Booker. Najpierw stracił piłkę na rzecz Jrue Holidaya, po którego asyście Giannis Antetokounmpo popisał się efektownym wsadem, a do tego został sfaulowany przez Paula. Grecki gwiazdor "Kozłów" dodatkowy rzut wolny spudłował, ale piłka znowu znalazła się w jego rękach, a po chwili Booker sfaulował taktycznie Khrisa Middletona. Ten trafił jeden z dwóch wolnych i było 119:123, a do końca pozostawało 9,8 s. Po przerwie na żądanie trener gospodarzy Booker spudłował i stało się jasne, że to Bucks wygrają trzecie z rzędu finałowe starcie. Zwycięstwo w sobotę zapewniła drużynie trenera Mike'a Budenholzera zespołowość, która wcześniej była atutem Suns. Na 40 "oczek" lidera gospodarzy Bookera Bucks odpowiedzieli 32-punktowym dorobkiem Antetokounmpo (poza tym miał dziewięć zbiórek i sześć asyst), którego dzielnie wspierali Middleton - 29 i Holiday - 27 oraz 13 asyst. "Jeszcze jeden mecz, jeszcze jeden mecz. Musimy zachować spokój i przede wszystkim skupić się na dobrej grze w koszykówkę" - przyznał Antetokounmpo. "Kozły" w wielkim finale są po raz trzeci. W 1971 roku zdobyli jedyne dotychczas mistrzostwo po wygranej z Baltimore Bullets, a w 1974 przegrali z Boston Celtics. Zespół z Milwaukee może być piątym w historii NBA, który sięgnie po tytuł choć przegrywał w finale 0-2. Już w tegorocznym półfinale Konferencji Wschodniej udało mu się wyeliminować Brooklyn Nets (4-3), mimo że to nowojorczycy zaczęli od dwóch zwycięstw. W 21 z 29 przypadków, gdy rozgrywano co najmniej sześć meczów w finale, zwycięzca piątego pojedynku został mistrzem NBA. Suns jeszcze nigdy nie cieszyli się z mistrzostwa. W decydującej serii ulegli "Celtom" w 1976 roku, a w 1993 nie dali rady Chicago Bulls, z Michaelem Jordanem w składzie. "Nie ma sensu dorabiać filozofii do naszej sytuacji. Musimy pojechać do Milwaukee i wygrać, żeby ponownie wsadzić rywali do samolotu i kazać im przyjechać do nas na siódme spotkanie. Myślę, że decydująca będzie determinacja. Musimy być odpowiednio nastawieni i przekonani, że właśnie o to nam chodzi i nas na to stać" - podsumował trener drużyny z Arizony Monty Williams. Wynik sobotniego meczu finału NBA: Phoenix Suns - Milwaukee Bucks 119:123 (stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3-2 dla Bucks)