W poniedziałkowym meczu tych ekip, który również rozgrywany był w Denver, gospodarze zwyciężyli 121:113. Trzy dni później przez trzy kwarty jednak zawodzili. Lepiej zaczęli się spisywać dopiero w ostatniej części spotkania, ale wówczas było już za późno na odrobienie strat. - Rywale wcale nie grali tak dobrze, stać ich na znacznie więcej. To było dziwne spotkanie. Podarowaliśmy im zwycięstwo za sprawą własnego braku energii - ocenił środkowy Nuggets Nicola Jokić. Serb w pierwszym pojedynku błyszczał, zdobywając 37 punktów. W drugim został skutecznie powstrzymany przez agresywną obronę rywali. Jego dorobek zamknął się na 16 "oczkach" (trafił siedem z 17 rzutów). - W przypadku gracza tego kalibru musisz zrobić wszystko, by utrudnić mu sytuacje rzutowe i to właśnie dziś wieczorem robiliśmy z dobrym skutkiem - ocenił CJ McCollum, który zanotował 20 pkt, najwięcej w tym meczu spośród graczy obu ekip. Słabszy dzień miał jego klubowy kolega Damian Lillard, który zgromadził 14 pkt (trafionych pięć z 17 rzutów). Zespół gości jednak dość szybko objął prowadzenie w tym pojedynku za sprawą dużej nieskuteczności rywali przy rzutach z dystansu. W drugiej kwarcie koszykarze z Denver spudłowali przy 10 próbach z rzędu. - Graliśmy dobrze w obronie, ale przez długi czas nie mogliśmy trafić żadnego z tych cholernych rzutów - przyznał sfrustrowany trener gospodarzy Mike Malone. Jego drużyna, która zajęła w sezonie zasadniczym drugie miejsce na Zachodzie, przebudziła się dopiero w czwartej kwarcie. Zaliczyła wówczas 14 zbiórek w ofensywie i zmniejszyła 14-punktową stratę z początku tej części spotkania do pięciu "oczek" w ostatniej minucie pojedynku (90:95). W końcówce faul zaliczył Mason Plumlee, a dwa rzuty osobiste wykorzystał Rodney Hood i w ten sposób ustalony został wynik końcowy. - Podobało mi się nasze nastawienie. Nadawaliśmy ton grze w pierwszej kwarcie i utrzymywaliśmy ten stan do przerwy. Po niej było nieco gorzej - podsumował szkoleniowiec gości Terry Stotts. W drugiej kwarcie nos złamał występujący w barwach miejscowej ekipy Torrey Craig. Mimo bolesnego urazu wrócił na parkiet w drugiej połowie w specjalnej masce ochronnej. 28-letni gracz nie miał dobrego dnia - w końcówce wpadł na niego i powalił go na ziemię Enes Kanter, pchnięty w podkoszowej walce przez Jokicia. Teraz rywalizacja, która toczy się do czterech zwycięstw, przeniesie się do Portland. Mecze odbędą się w piątek i niedzielę. Wynik środowego meczu drugiej rundy play off: Konferencja Zachodnia: Denver Nuggets - Portland Trail Blazers 90:97 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 1-1)