Skrzydłowy z uniwersytetu Baylor będzie czwartym zawodnikiem w historii z Polski, który wystąpi w amerykańsko-kanadyjskich rozgrywkach. Przed nim w rozgrywkach za oceanem występowali: Cezary Trybański (nie był wybierany w drafcie, trafił w 2002 r. do Memphis Grizzlies wprost z zespołu Blachy Pruszyński Pruszków), Maciej Lampe (2003 r., numer 30 - New York Knicks) i Marcin Gortat (2005 r., numer 57 - Phoenix Suns, oddany do Orlando Magic). Szewczyk został wybrany w drafcie w 2003 z numerem 35 przez Milwaukee Bucks, występował w lidze letniej kilka razy, ale ostatecznie nie pojawił się na amerykańsko-kanadyjskich parkietach w sezonie regularnym. - Spurs lubią młodych, ambitnych zawodników i wiążą z takimi graczami duże nadzieje. Tacy koszykarze występują u nich przez kilka lat, a nie kilka miesięcy czy pół sezonu. Słowem klub z Teksasu inwestując w młodych dba o swój interes, więc jeśli go wybrali, to oznacza, że widzą w Jeremym - działacze i słynny trener Gregg Popovich - przeogromny potencjał. Myślę, że dzięki temu, że trafił do San Antonio Polak będzie miał szansę zaistnieć w NBA. Spurs to bardzo dobry "adres" dla niego. Szczerze gratuluję i kibicuję mu! - powiedział 39-letni Szewczyk. 19-letni Sochan, syn byłej koszykarki Polonii Warszawa Anety Sochan i Amerykanina (zginął w wypadku samochodowym w 2017 r.) koszykówkę ma we krwi. Jego ojciec również uprawiał tę dyscyplinę, a dziadek Juliusz Sochan (zmarł w 2014 roku), był koszykarskim działaczem. Najpierw kierownikiem sekcji koszykówki AZS AWF Warszawa (1970-1979), potem prezesem Warszawskiego Okręgowego Związku Koszykówki (1976-1981), a następnie dyrektorem Polskiej Organizacji Turystycznej w Sztokholmie. Zdaniem Szewczyka o wysokim numerze Sochana, najlepszym spośród Polaków uczestniczących w przeszłości w drafcie, zadecydowało kilka czynników. - Bardzo mnie cieszy wybór z tak wysokim numerem. To coś niesamowitego. Jeremy zasłużył na to swoją pracą i zaangażowaniem. Przebył podobną drogę do NBA, jak Marcin Gortat czy ja - przez ligę niemiecką. Na uczelni Baylor zrobił jednak w minionym sezonie wielki postęp i to zostało dostrzeżone. Oczywiście liga NBA to jeden przeogromny biznes, bardzo dużą rolę odgrywają rzeczy pozaboiskowe, PR, co nie umniejsza możliwości, umiejętności i walorów sportowych Sochana. Myślę, że zmiana agencji reprezentującej jego interesy mogła mieć także wpływ na decyzyjność szefów klubów, w tym Spurs, co pomogło na wybór z tak wysokim numerem - podkreślił były kapitan polskiej kadry. San Antonio Spurs to pięciokrotny mistrz NBA (1999, 2003, 2005, 2007 i 2014). Wszystkie tytuły "Ostrogi" zdobywali pod wodzą Gregga Popovicha, trenera o najdłuższym stażu w lidze, pracującym w klubie nieprzerwanie od 1996 roku. Spurs znani są z otwartości na koszykarzy wywodzących się spoza Stanów Zjednoczonych. To w ich barwach po najwyższe zaszczyty sięgali Francuzi Tony Parker (w 2007 r. został MVP finału) i Boris Diaw czy Argentyńczyk Manu Ginobili. Grali w nim także m.in. Australijczycy Andrew Gaze i Patty Mills, Włoch Marco Bellinelli, Nowozelandczyk Sean Marks, Brazylijczyk Tiago Splitter, Kanadyjczyk Cory Joseph, Słoweńcy Radoslav Nesterovic i Beno Udrih. Szymon Szewczyk uważa, że Sochan ma wszelkie atuty, by szybko wpasować się w grę zespołu z Teksasu. - Ma za sobą bardzo dobry sezon w NCAA, jest wszechstronnym koszykarzem. NBA jest szybsza, bardziej ofensywna jeśli chodzi o grę "jeden na jeden", niż NCAA, mniej "systemowa". Jeremy’ego czeka rok trenowania, patrzenia na NBA z szerszej perspektywy, pewnego przestawienia się. Myślę, że niejednokrotnie dostanie szansę na występ i za każdym razem ją wykorzysta - ocenił doświadczony koszykarz, który w minionym sezonie zdobył brązowy medal MP z Anwilem Włocławek. W minionym sezonie Spurs, w składzie m.in. z austriackim środkowym Jakobem Poeltlem, zajęli 10. miejsce w Konferencji Zachodniej z bilansem 34-48. W fazie play in przegrali z New Orleans Pelicans (9. lokata) 103:113 i nie zakwalifikowali się do play off, podobnie jak rok wcześniej. Od końca XX wieku, a dokładnie od 1998 roku San Antonio kwalifikowało się do play off rekordowe 22 razy, mając w składzie takie legendy jak Tim Duncan, David Robinson, Parker czy Ginobili. Olga Przybyłowicz olga/ co/