Decydujące o zwycięstwie punkty zdobył trzypunktowym rzutem Francuz Tony Parker na minutę i siedem sekund przed końcem spotkania. Potem żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Rzut z dystansu Chandlera Parsonsa na sekundę przed ostatnią syreną mógł dać zwycięstwo gościom, ale był niecelny. To nie był koniec emocji, bo Spurs musieli dograć jeszcze 0,4 sek. Tim Duncan, rozpoczynający akcję zza linii bocznej, podał piłkę do ...Devina Harrisa, a rywal z własnej połowy natychmiast rzucił na kosz, ale próba była minimalnie niecelna. Omal nie powtórzyła się sytuacja z pokazowego meczu w Berlinie, gdzie mistrzowie NBA, po błędach w ostatnich sekundach, przegrali wygrany mecz z Albą. We wtorkowym, bardzo wyrównanym spotkaniu, w którym prowadzenie zmieniało się 18 razy, a 11-krotnie tablica pokazywała remis, gracze San Antonio popełnili aż 20 strat, podczas gdy rywale o połowę mniej. Za to za trzy punkty obrońcy tytułu rzucali z 50-procentową skutecznością (14/28), a przeciwnicy trafili tylko 38 proc. takich prób (8/21). Najlepszymi strzelcami wśród zwycięzców byli Tony Parker - 23 pkt (trafił wszystkie cztery rzuty z dystansu, wyrównując rekord kariery), Argentyńczyk Manu Ginobili - 20 i Tim Duncan - 14 i 13 zbiórek, co oznacza jego 14. double-double w meczu otwarcia sezonu. Takim osiągnięciem nie może się pochwallić żaden inny zawodnik NBA. Najwięcej dla pokonanych uzyskali Monta Ellis - 26, Niemiec Dirk Nowitzki - 18 i Harris - 17 pkt. - To była świetna koszykówka, nie można sobie wyobrazić lepszej inauguracji sezonu. Wygraną i przegraną dzielił bardzo wąski margines. Gdybyśmy powstrzymali jeszcze jedną akcję rywali, śpiewalibyśmy tutaj inną melodię. Cóż, taka jest rywalizacja w Konferencji Zachodniej - skomentował trener Dallas Rick Carlisle. Przed meczem w hali AT&T Center w San Antonio odbyła się uroczystość wręczenia mistrzowskich pierścieni graczom Spurs za triumf w sezonie 2013/14. Po zaprezentowaniu filmu podsumowującego te rozgrywki, którego narratorem był znany aktor i wielki fan Spurs Samuel L. Jackson, komisarz ligi Adam Silver wręczył trofea zawodnikom i szkoleniowcom zespołu, na czele z Greggiem Popovichem. - Takie wydarzenia to coś specjalnego. Myślę, że nam to pomaga. Czasami nie grasz w takim meczu z pełną ostrością, bo to pierwsze spotkanie w sezonie. Trzeba przejść z sukcesem z poprzedniego do nowego początku. Ale wszystko to rodzi emocje, więc chcesz wyjść na boisko i zrobić wiele rzeczy w tym zgiełku - skakać, biegać i wygrać - powiedział Ginobili. W innych inauguracyjnych meczach Houston Rockets rozgromili na wyjeździe Los Angeles Lakers 108:90, a New Orleans Pelicans wygrali u siebie z Orlando Magic 101:84. W hali Staples Center najlepszymi strzelcami zespołu z Teksasu byli James Harden - 32 pkt, Dwight Howard - 13 i 11 zbiórek oraz Trevor Ariza i Terrence Jones - po 16. Powrót Kobego Bryanta do gry, który nie wystąpił w większości spotkań poprzedniego sezonu, nie był udany. Gwiazdor zespołu zdobył 19 pkt, trafiając sześć z 17 rzutów z gry. Carlos Boozer dodał 17. Poważnej kontuzji doznał debiutujący w ekipie Lakers 19-letni Julius Randle, który po kolizji pod koszem z dwoma rywalami upadł tak nieszczęśliwie, że złamał prawą nogę. W Nowym Orleanie popisowy mecz rozegrał skrzydłowy gospodarzy Anthony Davis, który był bliski pierwszego w karierze triple-double, notując 26 pkt, 17 zb. i dziewięć bloków. Ryan Anderson dodał 22 pkt, a turecki środkowy Omer Asik - 14 i 17 zb. Dla pokonanych Tobias Harris uzyskał 25, a Nikola Vucevic - 15 i rekordowe tego dnia w całej lidze 23 zbiórki. W nocy ze środy na czwartek sezon rozpoczną koszykarze Washington Wizards z Marcinem Gortatem w składzie, którzy spotkają się na wyjeździe z finalistą poprzednich rozgrywek Miami Heat. Wyniki wtorkowych meczów: San Antonio Spurs - Dallas Mavericks 101:100 New Orleans Pelicans - Orlando Magic 101:84 Los Angeles Lakers - Houston Rockets 90:108