Teksańczycy mają na koncie 21 zwycięstw i cztery porażki. Ich dobra gra nie jest zaskoczeniem, bo przed sezonem wzmocnił ich Chris Paul. Wielu ekspertów uważa jednak, że duży wpływ na poprawę wyników mają postępy w grze Capeli, zwykle znajdującego się w cieniu bardziej znanych kolegów. 23-letni Szwajcar afrykańskiego pochodzenia w NBA występuje czwarty sezon. W zestawieniu najlepiej rzucających z gry zawodników zajmuje pierwsze miejsce. W poniedziałek z 14 prób nie trafił tylko w jednej. W 24 minuty zdobył 28 punktów, co jest jego rekordem kariery, a także miał osiem zbiórek i pięć bloków. "Będziemy potrzebowali znacznie więcej takich występów Clinta. Był prawdziwą bestią zarówno pod naszym, jak i atakowanym koszem" - komplementował kolegę Harden. Słynny brodacz dodał 26 pkt, a także miał aż 17 asyst i sześć przechwytów. Rezerwowy Eric Gordon zdobył natomiast 27 pkt. Także trzech zawodników w ekipie Pelicans zasługuje na wyróżnienie. Jrue Holiday uzyskał 37 pkt, E'Twaun Moore 36, a tzw. triple-double miał Rajon Rondo. Złożyło się na nie 13 pkt oraz po 12 asyst i zbiórek. Drugie miejsce w Konferencji Zachodniej z bilansem 22-6 zajmują Golden State Warriors. Obrońcy tytułu, mimo braku kontuzjowanych Stephena Curry'ego i Draymonda Greena, pokonali u siebie Portland Trail Blazers 111:104. Wobec problemów kadrowych ciężar gry wzięły na siebie dwie pozostałe gwiazdy. Kevin Durant uzyskał 28 pkt, dziewięć zbiórek, pięć asyst i trzy bloki, a Klay Thompson dołożył 24 pkt. Na wysokiej skuteczności zagrali natomiast gracze z drugiego szeregu. Wszyscy pozostali koszykarze Warriors trafili łącznie 24 z 38 rzutów (63 proc.). "Takie mecze bardzo wzmacniają drużynę. Kiedy ci, którzy zwykle nie spędzają dużo czasu na parkiecie, zagrają dobre spotkanie, zaczynają czuć się pewniej, a to czyni zespół silniejszym" - powiedział trener "Wojowników" Steve Kerr. Trail Blazers nie wystarczyła bardzo dobra gra Damiana Lillarda, który zdobył 39 pkt. Na Wschodzie najlepsza jest ekipa Boston Celtics (23-6). "Celtowie" minionej nocy musieli sobie radzić bez Kyriego Irvinga, który narzeka na stłuczony mięsień uda i niespodziewanie wysoko przegrali na wyjeździe z jedną z najsłabszych drużyn - Chicago Bulls 85:108. To była dopiero szósta wygrana "Byków", w których szeregach najlepsi byli Nikola Mirotic (24 pkt) oraz rezerwowy Bobby Portis (23 pkt). Reprezentujący Hiszpanię Czarnogórzec zaliczył trzeci występ w tych rozgrywkach. Kilka dni przed ich rozpoczęciem na treningu dotkliwie pobił go... Portis, powodując m.in. złamanie górnej szczęki. "Wszyscy cały czas przypominają tę sprawę, a ona nie ma już żadnego znaczenia. Po prostu staramy się wygrywać" - podkreślił Portis.