Tak jak miało to miejsce podczas pierwszego spotkania tej pary, również we wtorkowym meczu gwiazdą spotkania był Shaquille O'Neal. Center Lakers zakończył spotkanie z dorobkiem 22 punktów, 17 zbiórek i 4 asyst. "Shaq" jest prawdziwą zmorą "Wilków", bowiem gracze z Minneapolis aż 16 razy musieli faulować szarżującego pod ich koszem gwiazdora "Jeziorowców". Środkowego gospodarzy pilnowało na zmianę kilku graczy Timberwolves, stosując taktykę "hack-a-Shaq", polegającą na nękaniu go faulami. Wysyłany na linię rzutów wolnych, O'Neal zawodził w tym elemencie gry, wykorzystał tylko 8 z 22 rzutów, ale i tak nie przeszkodziło to drużynie z Miasta Aniołów w ograniu rywala. "W drugiej połowie spędziliśmy mnóstwo czasu na linii rzutów wolnych. Przetrwaliśmy to. Shaquille zrobił wystarczająco dużo, by zatrzymać Timberwolves" - stwierdził trener Lakers Phil Jackson. O'Neala dzielnie wspierali na parkiecie Kobe Bryant (22 pkt, 6 asyst) oraz Gary Payton (18 pkt, 9 asyst). Lakers zanotowali w sumie bardzo dobrą skuteczność rzutów. 52 procent trafionych prób (na 66 celnych 34), przy 44 procentowej skuteczności gości (na 76 prób celnych 34) przesądziło o sukcesie Lakers w konfrontacji numer 3. W ekipie Timberwolves najlepiej pod koszem rywali radzili sobie Kevin Garnett (22 "oczka", 11 zbiórek i 7 asyst) oraz Wally Szczerbiak (21 pkt i 7 zbiórek). Po 18 "oczek" dla "Wilków" dorzucili ponadto Latrell Sprewell oraz Sam Cassell, który jednak z powodu urazu pleców nie dotrwał do końca spotkania. Kolejny mecz tej pary zostanie rozegrany czwartkowej nocy, również w Staples Center. Zobacz stan rywalizacji oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2004