Gobert obiecał, że wpłaci 200 tys. USD na rzecz niepełnoetatowych pracowników hali Vivint Smart Home Arena w Salt Lake City, którzy z powodu zawieszenia rozgrywek nie mają pracy. 27-letni gracz po 100 tys. dol. obiecał przekazać na pomoc rodzinom z Utah i Oklahoma City, które zmagają się z koronawirusem, a 100 tys. euro trafi do systemu zdrowia w ojczyźnie koszykarza. Gobert przeprosił kilka dni temu za swoje nieostrożne zachowanie przed tym, jak poznał własną diagnozę. Jeszcze w poniedziałek żartował z zaleceń władz ligi, by zachować bezpieczną odległość podczas rozmów z dziennikarzami. Dotykał wówczas wszystkich mikrofonów i dyktafonów leżących na stole prasowym. "Wiem, że koronawirus wpłynął na życie wielu osób. Ta dotacja jest niewielkim dowodem mojego uznania i wsparcia dla wszystkich, których to dotyczy. To także pierwszy z wielu kroków, które podejmę, by poprawić sytuację, kontynuować zdobywanie wiedzy o tej chorobie i edukować innych. Chcę podziękować wszystkim za troskę. Doświadczyłem w ciągu 24 godzin od poznania diagnozy wielu emocji, a były to głównie strach, niepokój i zawstydzenie. Chciałbym przede wszystkim przeprosić osoby, których zdrowiu mogłem zagrozić. Nie miałem wówczas pojęcia, że jestem zarażony. Byłem nieostrożny i nie ma dla tego usprawiedliwienia. Mam nadzieję, że moja historia będzie przestrogą i sprawi, że wszyscy podejdą do sprawy poważnie" - zaznaczył. Pozytywny wynik Goberta został ogłoszony krótko przed zakończeniem wyjazdowego meczu Utah Jazz z Oklahoma City Thunder w Chesapeake Energy Arena. Francuz, u którego pierwotnie stwierdzono grypę, nie wystąpił w tym spotkaniu. Po ujawnieniu pozytywnego wyniku jego testu spotkanie przerwano, a wszyscy zawodnicy i sztab szkoleniowy Utah zostali poddani testom na obecność COVID-19. Następnie objęci zostali kwarantanną w hotelu w Oklahoma City. Władze NBA zaleciły też, by wszystkie zespoły, z którymi "Jazzmani" grali w ostatnich 10 dniach poddały się kwarantannie.