Prognozy wskazują, że gdyby ze względu na pandemię koronawirusa kibice nie mogli oglądać spotkań NBA z trybun, przychody ligi uszczupliłyby się o 4 mld dolarów. Rozpoczęcie rozgrywek w styczniu, według szacunków, mogłoby oznaczać dodatkową stratę w wysokości nawet jednej czwartej tej kwoty. Liga wystąpiła z propozycją rozpoczęcia sezonu 2020/21 tuż przed świętami Bożego Narodzenia, tradycyjnie bogatymi w atrakcyjne mecze NBA w telewizji, i zakończenie rozgrywek przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. W fazie zasadniczej drużyny rozegrałyby po 72 mecze zamiast 82 jak do tej pory. Projekt ten wymaga jeszcze akceptacji stowarzyszenia zawodników (NBPA), z którymi toczą się właśnie rozmowy w sprawie układu zbiorowego pracy. Przychody ligi mają bezpośrednie przełożenie na limit wynagrodzeń, który obowiązuje kluby. Konsekwencją mniejszych wpływów byłoby obniżenie zarobków koszykarzy ze względu na zapisany w umowie zbiorowej podział przychodów w proporcji 50-50. Z 30 października na najbliższy piątek przesunięto termin finalizacji rozmów między władzami ligi a NBPA w sprawie zapisów w umowie. Bez zgody zawodników nie można z kolei zatwierdzić kalendarza na przyszyły sezon, a w przypadku terminu inauguracji 22 grudnia, przygotowania musiałyby się rozpocząć już 1 grudnia. cegl/ giel/