Zaraz po rozpoczęciu czwartej kwarty Mavericks mieli 13-punktową przewagę, a 45 sekund przed jej zakończeniem siedmiopunktową. Mimo to Rockets udało się doprowadzić do dogrywki. Harden przy stanie 139:137 spudłował drugi z rzutów wolnych, ale na 3,3 s przed końcową syreną dobitkę zaliczył Robert Covington. - Nie chciałem nie trafić w tej próbie, ale wyszło na to, że było to pudło idealne - cieszył się po meczu Harden. Wiodącego prym wśród "Rakiet" słynnego brodacza w dodatkowej części spotkania także wsparł Covington. Na niespełna 1,5 minuty przed jej końcem trafił rzut z dystansu. Wcześniejszych osiem takich szans zmarnował. Harden poza 49 pkt dołożył do swojego dorobku tego dnia też dziewięć zbiórek i osiem asyst. Jego klubowy kolega Russell Westbrook z kolei rzucił 31 punktów i miał 11 zbiórek oraz osiem asyst. Gorycz bolesnej porażki musiał przełknąć Luka Dončić. Słoweniec zaliczył 15. w karierze tzw. triple-double - 28 pkt, 13 zbiórek i 10 asyst - ale nie uchroniło to jego drużyny przed porażką. Dobry występ zaliczył w piątek Giannis Antetokounmpo, który z kolei popisał się tzw. double-double. Zdobył 36 "oczek" i miał 15 zbiórek, a jego zespół Milwaukee Bucks wygrał z Boston Celtics 119:112. Grek po raz 19. z rzędu zakończył mecz z dwucyfrowym dorobkiem w dwóch elementach, wyrównując w ten sposób najdłuższą pod tym względem serię w NBA. Autorem poprzedniej także był on, a ustanowił ją w ubiegłym roku - między 24 października i 29 listopada. Niewiele brakowało, by opuścił on parkiet w trakcie spotkania z powodu szóstego faulu, gdy na tablicy wyników był remis. Sędziowie po analizie zmienili jednak zdanie i zamiast przewinienia w ofensywie Antetokounmpo uznali, że doszło do niego w defensywie ze strony Marcusa Smarta. Ten ostatni zdobył dla Celtics w tym pojedynku 23 pkt. W piątek do dogrywki doszło w dwóch meczach. W drugim z nich zawodnicy Portland Trail Blazers pokonali Memphis Grizzlies 140:135. W zespole triumfatorów CJ McCollum zgromadził 33 pkt, a Damian Lillard 29.