Poprzednie najlepsze osiągnięcie, które wynosiło 50 punktów, należało do pięciu drużyn. Jako ostatnia taki dorobek odnotowała 10 listopada 1990 roku ekipa Phoenix Suns, również przeciw Nuggets. Goście wygrali pierwszą kwartę 51:38, trafiając w niej 10-krotnie za trzy punkty, co jest rekordem klubu. W kolejnych jeszcze powiększyli przewagę i ostatecznie rozgromili dotychczasowego lidera konferencji różnicą 31 punktów. "Wojownicy" mieli 60-procentową skuteczność rzutów z gry i 54-procentową z dystansu (21 celnych "trójek" na 39 prób). Stephen Curry (8/13 za trzy) i Klay Thompson (5/8) zdobyli po 31 pkt dla zwycięzców, Kevin Durant (5/7) dodał 27. Liderami gospodarzy byli Malik Beasley - 22 i Jamal Murray - 21. - To był pokaz sztucznych ogni. Nie pamiętam lepszej pierwszej kwarty. Piękna, piękna koszykówka. Lubię sposób, w jaki nasi gracze poruszają się z piłką, wykonują rzuty. Grają ze świadomością celu w prostym, ale jednocześnie agresywnym stylu. Zawsze szukamy takiej równowagi. Dziś było tak dobrze, że lepiej już się nie da - skomentował trener Warriors Steve Kerr. Jego drużyna ma teraz 30 zwycięstw przy 14 porażkach i odzyskała prowadzenie na Zachodzie. Nuggets (29-14) spadli na drugie miejsce. Obrońcy tytułu mogą być jeszcze mocniejsi. Jak zapowiedział szkoleniowiec, w piątek po raz pierwszy w ich barwach może pojawić się na boisku DeMarcus Cousins, wszechstronny środkowy, który blisko rok leczył kontuzję. Również w innych wtorkowych meczach zespoły NBA popisywały się efektywnością w ataku. Zawodnicy Philadelphia 76ers, wygrywając na własnym parkiecie z Minnesota Timbervolwes 149:107, zdobyli najwięcej punktów od 1990 roku. Już pierwszej połowie uzyskali ich 83. W tym sezonie więcej do przerwy mieli tylko Warriors - 92 w meczu z Chicago Bulls 29 października 2018. Lider Sixers Joel Embiid uzyskał 37. tzw. double-double w sezonie (31 pkt i 13 zbiórek) i był to jego 30. kolejny mecz z dorobkiem co najmniej 20 pkt i 10 zbiórek. W obu tych zestawieniach kameruński środkowy jest najlepszy w lidze. Australijski rozgrywający "Szóstek" Ben Simmons był bliski tzw. triple-double - 20 pkt, 11 zbiórek i dziewięć asyst, a Jimmy Butler, grający pierwszy raz przeciwko swojej poprzedniej drużynie, dodał 19 pkt. Najwięcej dla pokonanych uzyskał rezerwowy Derrick Rose - 15. Koszykarze Atlanta Hawks pokonali natomiast u siebie trzeci zespół Konferencji Zachodniej Oklahoma City Thunder 142:126. W zespole gospodarzy siedmiu graczy kończyło spotkanie z dwycyfrową zdobyczą punktową. Szczególnie wyróżnili się John Collins - 26 (trafił 11 pierwszych rzutów z gry), Trae Young - 24 i 11 asyst (14. double-double w sezonie) oraz wchodzący z ławki ukraiński środkowy Alex Len - 24 pkt i 11 zbiórek. W drużynie gości dobrze prezentowali się Russell Westbrook - 31 pkt, 11 asyst, sześć zbiórek i pięć przechwytów oraz Paul George - 24 pkt, osiem zbiórek i pięć przechwytów. Aż 38-punktową różnicą zwyciężyli wiceliderzy Konferencji Wschodniej Milwaukee Bucks, którzy rozbili 124:86 Miami Heat, który to zespół odnotował najwyższą porażkę w sezonie. Lider "Kozłów" Grek Giannis Antetokounmpo uzyskał 13. "triple-double" w karierze - 12 pkt, 10 zbiórek i 10 asyst. Eric Bledsoe i Malcolm Brogdon dodali dla zwycięzców, odpowiednio, 17 i 16 pkt. Ósmej porażki z rzędu, co jest obecnie najdłuższą taką serią w lidze, doznali Chicago Bulls, którzy ulegli na wyjeździe Los Angeles Lakers 100:107. Bohaterami ekipy z "Miasta Aniołów" byli Lonzo Ball - 19 pkt, osiem zbiórek, sześć asyst i Kyle Kuzma - 16 pkt i 12 zbiórek. Lakers wciąż grają bez swojego gwiazdora LeBrona Jamesa. Jego agent poinformował, że opuści on jeszcze co najmniej dwa spotkania. Wyniki wtorkowych meczów: Indiana Pacers - Phoenix Suns 131:97 Philadelphia 76ers - Minnesota Timberwolves 149:107 Atlanta Hawks - Oklahoma City Thunder 142:126 Milwaukee Bucks - Miami Heat 124:86 Denver Nuggets - Golden State Warriors 111:142 Los Angeles Lakers - Chicago Bulls 107:100