29-letni łodzianin rozpoczął spotkanie w wyjściowym składzie, na parkiecie przebywał 39 minut. Trafił cztery z dziewięciu rzutów z gry i trzy z pięciu wolnych, zebrał osiem piłek w obronie. Jego dorobek uzupełniają dwie asysty, przechwyt, cztery bloki (najwięcej w tym spotkaniu) i jedna strata. Popełnił także dwa faule. W drugim kolejnym meczu "Czarodziejów" do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Tym razem jednak to ich rywale okazali się skuteczniejsi w decydujących momentach. Bohaterem zespołu gospodarzy był Kevin Durant, który zdobył 33 punkty, miał 13 zbiórek i sześć asyst. Wsparli go Serge Ibaka - 25, 12 zb. i trzy bloki oraz Russell Westbrook - 13. W drużynie gości najskuteczniejszy był Bradley Beal, który ustanowił rekord kariery zdobywając 34 pkt. Trevor Ariza dorzucił 15, a Nene - 14. Jeszcze na 3.24 minuty przed końcem czwartej kwarty koszykarze z Waszyngtonu prowadzili 92:82 i byli bliscy trzeciego z rzędu zwycięstwa w lidze. Od tego momentu do ostatniej syreny zdobyli jednak tylko cztery punkty, podczas gdy rywale 14. Do remisu 96:96 doprowadził Durant trzypunktowym rzutem na 13 s przed końcem. W ostatniej akcji Wizards spudłował Beal. Na rozpoczęcie dodatkowych pięciu minut Gortat przegrał wznowienie gry z Ibaką. Potem zdobył cztery ważne punkty. Najpierw doprowadził do remisu 100:100, a na 1.20 przed końcem dogrywki polski środkowy ładnym manewrem wzdłuż linii minął Ibakę i było 105:102 dla jego zespołu. Był przy tej akcji faulowany, ale nie trafił dodatkowego rzutu wolnego. Wizards nie zdobyli już kosza do końca spotkania. Prowadzenie 106:105 dali gospodarzom Ibaka i celnymi osobistymi Durant. Goście na ostatnią akcję mieli cztery sekundy. Zza linii bocznej grę wznawiał John Wall, podał do Gortata, ten natychmiast oddał mu piłkę, ułatwiając zasłoną drogę do kosza. Jego partner znalazł się blisko obręczy, ale spudłował. Thunder odnieśli czwarte z rzędu zwycięstwo. "Wszystko, czego potrzebowaliśmy, to w końcówce regulaminowego czasu gry oddać jeden celny rzut lub trafić dwa wolne i byłoby po meczu" - skomentował trener "Czarodziejów" Randy Wittman. W tym spotkaniu jego drużyna trafiła zaledwie 13 z 26 wykonywanych osobistych. Po sześciu ligowych występach ekipa Waszyngtonu ma dwie wygrane i cztery porażki. We wtorek spotka się z Dallas Mavericks (4-3), również na wyjeździe. Lepiej niż Wizards radzą sobie niedawni koledzy Gortata z Phoenix Suns, którzy w niedzielę odnieśli piąte zwyciestwo w siódmym meczu. Tym razem pokonali przed swoimi kibicami New Orleans Pelicans 101:94. 24 pkt dla gospodarzy zdobył Eric Bledsoe, a jeden mniej uzyskał rezerwowy Markieff Morris. Jason Smith z 22 był najskuteczniejszy wśród "Pelikanów". Los Angeles Lakers we własnej hali ulegli Minnesocie Timberwolves 90:113. "Leśne Wilki" należą do ulubionych rywali gospodarzy, którzy nie sprostali im po raz pierwszy od 6 marca 2007 roku, po 22 wygranych z rzędu. We własnej hali "Jeziorowcy" przegrali z tym przeciwnikiem poprzednio 2 grudnia 2005. Timberwolves świetną dyspozycję pokazali zwłaszcza w pierwszej kwarcie, w której uzyskali aż 47 punktów i wypracowali 24 "oczka" przewagi. Taka zdobycz to klubowy rekord i najlepsze osiągnięcie w lidze od 16 marca 2008, kiedy koszykarze Denver Nuggets zanotowali mieli w dorobku 48 pkt po 12 minutach gry z Seattle SuperSonics. Kevin Martin zdobył dla gości 27 punktów, 25 dodał Kevin Love, a hiszpański rozgrywający Ricky Rubio popisał się drugim w karierze tzw. triple-double - 12 pkt, 14 asyst i 10 zbiórek. Wśród Lakers wyróżnił się Steve Blake - 19 pkt, z których 15 uzyskał po rzutach trzypunktowych. Oba zespoły zaliczyły łącznie 20 udanych takich prób. Wyniki niedzielnych meczów sezonu regularnego ligi NBA: New York Knicks - San Antonio Spurs 89:120 Oklahoma City Thunder - Washington Wizards 106:105 (po dogr.) Phoenix Suns - New Orleans Pelicans 101:94 Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 90:113