Drużynie trenera Gregga Popovicha służy pobyt w Los Angeles. Przed dwoma dniami pokonali w hali Staples Center ekipę Los Angeles Clippers. Teraz przyszła kolej na aktualnych mistrzów, którzy po tej porażce stracili miano najlepszej drużyny Konferencji Zachodniej. LaMarcus Aldridge był liderem gości notując 28 punktów. DeMar DeRozan, który we wtorkowym spotkaniu z Clippers zdobył zaledwie sześć, miał teraz 19 pkt i osiem asyst, Dejounte Murray dodał 18 i osiem zbiórek, a Rudy Gay - 15 pkt dla Spurs, którzy przerwali na czterech serię zwycięstw "Jeziorowców". W zespole gospodarzy LeBron James uzyskał 27 pkt, 12 as. i sześć zbiórek, a Anthony Davis - 23, 10 zb. i trzy bloki. Było to trzecie spotkanie tych zespołów w ostatnich dziewięciu dniach. Dwa poprzednie wygrali mistrzowie, którzy obecnie mają bilans 6-3 i na Zachodzie ustępują tylko Phoenix Suns (6-2). Nie powiodło się także najlepszej w lidze na tym etapie drużynie z Filadelfii (do czwartku bilans 7-1), która po serii pięciu kolejnych zwycięstw przegrała drugi mecz w sezonie. Rezerwowy Joe Harris zdobył dla zwycięzców rekordowe w bieżących rozgrywkach 28 pkt, Caris LeVert dodał 22. Drużyna trenera Steve'a Nasha, debiutującego w tej roli, grała osłabiona brakiem swoich gwiazdorów. W związku z procedurami sanitarnymi czasu pandemii w drugim kolejnym meczu nie mógł wystąpić Kevin Durant. Zabrakło także, z powodów osobistych, rozgrywającego Kyriego Irvinga. Specjalnie nie popisali się tym razem gwiazdorzy "Szóstek". Kameruński środkowy Joel Embiid zdobył 20 pkt, a australijski rozgrywający Ben Simmons tylko 11. Najskuteczniejszy w zespole był Shake Milton - 24. Przed meczem okazało się, że zakażony wirusem Covid-19 jest Seth Curry z ekipy gości, który i tak nie miał grać ze względu na uraz kostki. Natychmiast został poddany kwarantannie. Według amerykańskich mediów grozi ona teraz całemu zespołowi Philadelphii, na miejscu w Nowym Jorku. Dogrywką zakończył się mecz w Denver, w którym występujący w dziewięcioosobowym składzie Nuggets przegrali z Dallas Mavericks 117:124. W głównych rolach wystąpili europejscy gwiazdorzy obydwu drużyn. Serb Nikola Jokic i Słoweniec Luka Doncic zdobyli po 38 pkt, ale to ten drugi przyczynił się do zwycięstwa gości, będąc bliski drugiej z rzędu tzw. triple-double. 21-letni reprezentant Słowenii miał także 13 asyst i dziewięć zbiórek. Wspierali go Josh Richardson, który pięć ze swoich 14 pkt uzyskał w dogrywce, wygranej 15:8, oraz Dorian Finney-Smith - także 14. - Poprawiliśmy się, jeśli chodzi o poziom gry zespołowej i mogę być liderem w najważniejszych momentach - powiedział po meczu Doncic. Pytany przez słynnego środkowego, a obecnie komentatora stacji TNT Shaquille'a O'Neala, czy jego wzorami są gracze amerykańscy czy europejscy, odpowiedział: - Jest ich wielu, oczywiście LeBron (James), ale też inni - jak Vassilis Spanoulis, który jest Grekiem, nie wiem, czy pan go zna.... Jokic do 38 pkt dodał 11 zbiórek i tylko cztery asysty. Przez to 25-letni środkowy stracił pozycję najlepszego podającego w lidze - ma średnią 10,9 i wyprzedzają go Russell Westbrook (Washington Wizards) - 11,8 i James Harden (Houston Rockets) - 11,0. Drugim strzelcem gospodarzy był Jamal Murray - 21, który miał także dziewięć asyst. W pozostałym czwartkowych meczach Memphis Grizzlies przegrali z Cleveland Cavaliers 90:94 (litewski środkowy gospodarzy Jonas Valanciunas uzyskał 17 pkt i 10 zb., co oznacza, że w każdym z ośmiu rozegranych spotkań tego sezonu notował tzw. double-double), a Portland Trail Blazers pokonali Minnesota Timberwolves 135:117. Damian Lillard zdobył dla zwycięzców 39 pkt, miał po siedem zbiórek i asyst. "Leśne Wilki" przegrały szósty mecz z rzędu, co jest najdłuższą serią niepowodzeń w lidze. cegl/ krys/