W pierwszej kwarcie wszystkie dziewięć prób "trójkowych" zakończyło się sukcesem i już w tym momencie "Kawalerzyści" ustanowili rekord ligi. Na początku drugiej jeszcze dwukrotnie umieścili piłkę w koszu zza linii 7,24 m. Później ich celowniki trochę się rozregulowały, ale i tak wynik 19 trafień na 31 prób jest rekordem klubowym. Trzykrotnie na początku spotkania trafił za trzy punkty lider Cavaliers LeBron James. Najlepszy koszykarz NBA ostatnich lat już po upływie 3.34 min. miał na koncie 11 punktów, a w całym meczu zdobył ich 32, dodając do tego sześć zbiórek, siedem asyst i jeden blok. - Wychodząc na boisko czułem w sobie energię i agresję, która udzielała się moim kolegom. Byłem ciekawy, dokąd to nas zaprowadzi. Okazało się, że do ogromnej przewagi - skomentował James, który dzień wcześniej w Bostonie uzyskał swój najlepszy wynik w sezonie - 41 punktów. Minnesota Timberwolves zakończyli w Dallas serię sześciu wyjazdowych meczów. Zmęczeni i grając bez dwóch podstawowych zawodników - kontuzjowanego Ricky'ego Rubio oraz Thaddeusa Younga, któremu zmarła matka - przegrali z ekipą gospodarzy 117:131. Podróżując od jednego miasta do drugiego, pokonali w sumie... 9012 kilometrów, wliczając w to eskapadę do Meksyku, gdzie zmierzyli się z zespołem Houston Rockets. Wyprawa nie była udana - wygrali tylko jedno spotkanie. Po raz pierwszy od listopada 2007 roku San Antonio Spurs ponieśli porażkę na wyjeździe z Sacramento Kings. W hali "Królów" zwyciężyli 11 razy z rzędu, ale w sobotę ulegli 91:94. Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był DeMarcus Cousins, uzyskując double-double - 25 punktów i 10 zbiórek - w ciągu zaledwie 27 minut. - Nie wiem, czy w całej lidze jest ktoś bardziej waleczny od niego. DeMarcus właśnie dojrzewa na naszych oczach - chwalił Cousinsa trener gospodarzy Michael Malone.