W amerykańskich mediach przeważają opinie, że reakcja zawodników Celtics po nieudanych dwóch występach była oczekiwana. Drużyna z Bostonu zagrała bardziej agresywnie i była zdeterminowana w walce o pierwszy triumf. Wygrywała kwartę za kwartą - 31:22, 32:28, 26:24 i tylko w ostatniej przegrała 28:32. Najlepsi w szeregach Celtics byli Jaylen Brown 26 punktów i Jayson Tatum 25, z kolei wśród graczy Heat najskuteczniejszy Edrice "Bam" Adebayo uzyskał 27 pkt (plus 16 zbiórek). "Pokazaliśmy, że jesteśmy jak rodzina, która się wspiera. To było widać na boisku, trzymaliśmy się razem i stanowiliśmy dobry zespół" - stwierdził Brown, który zapisał na koncie też siedem zbiórek i pięć asyst. Bliski "triple-double“ był Tatum - 25 pkt, 14 zbiórek i osiem asyst. Zwycięzcy znacznie korzystniej prezentowali się od Heat w rzutach z gry, osiągając 48-procentową skuteczność (41/85) przy niespełna 39-proc. rywali (33-85). Celtics lepiej rzucali m.in. za trzy punkty - dziewięć celnych prób na 26 wykonanych; Miami - 12/44. Po cztery "trójki“ zanotowali, odpowiednio, Kemba Walker i Duncan Robinson. Do składu bostońskiej ekipy, po przerwie spowodowanej kontuzją kostki, wrócił Gordon Hayward. Grał nieco ponad pół godziny, zdobył sześć punktów oraz zanotował pięć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty. W Heat, poza Adebayo, wyróżnił się np. rezerwowy Tyler Herro - 22 pkt, w tym 20 w drugiej kwarcie. Poniżej oczekiwań zagrali Goran Dragic i Jae Crowder. Obaj rzucali po 10 razy, ale celnie każdy z nich jedynie dwukrotnie. Heat i Celtics zagrają czwarty mecz dopiero w środę, natomiast w niedzielę i we wtorek odbędą się kolejne spotkania Los Angeles Lakers z Denver Nuggets w finale Konferencji Zachodniej. Drużyna Lakers prowadzi 1-0. giel/ sab/