"Czarodzieje" wystąpili bez dwóch graczy podstawowej piątki - rozgrywającego Johna Walla (wcześniej wystąpił w 208 kolejnych spotkaniach) oraz brazylijskiego skrzydłowego Nene, którym trener Randy Wittman dał odpocząć. Nie mieli jednak najmniejszych problemów z pokonaniem jednego z najsłabszym zespołów NBA, który poniósł właśnie siódmą porażkę z rzędu. Wizards ustanowili w środę klubowy rekord celności z gry, trafiając 65,3 procent oddanych rzutów. Jest to także najwyższa w sezonie skuteczność w całej lidze w meczu wyjazdowym. Polski środkowy zwykle bardzo dobrze gra przeciwko drużynie Sixers. Tak też było i tym razem. Przebywał na parkiecie 26 minut, trafił osiem z dziewięciu rzutów za dwa punkty i obydwa wolne, zebrał siedem piłek w obronie, wyrównał rekord kariery w liczbie asyst, był najlepiej blokującym spotkania - cztery zastopowane rzuty rywali to jego wyrównany rekord sezonu, zanotował także dwie straty i cztery faule. Aż siedmiu graczy z Waszyngtonu uzyskało dwucyfrowe zdobycze punktowe - najwięcej Bradley Beal - 21 i zastępujący Walla w wyjściowej piątce Ramon Sessions - 19. Kris Humphries i Kevin Seraphin dorzucili po 12, a Paul Pierce i Will Bynum - po 10. W ekipie gospodarzy wyróżnili się Robert Covington - 27, Jason Richardson - 17 i Thomas Robinson - 11. "Czarodzieje" od samego początku dyktowali warunki. Już w pierwszej kwarcie, w której mieli 79-procentową celność z gry, prowadzili 27:12, gdy bezbłędny w tym okresie Gortat trafił swoją szóstą kolejną próbę. Wygrali pierwszą odsłonę 35:24 i do końca spotkania utrzymywali bezpieczną różnicę, w samej końcówce powiększając ją do najwyższego wymiaru. Bardzo wszechstronny w środę polski środkowy, który do przerwy z 16 pkt był najlepszym strzelcem zespołu, całą czwartą kwartę, przy przesądzonym już wyniku meczu, przesiedział na ławce rezerwowych. Wizards z 45 zwycięstwami i 33 porażkami zajmują piąte miejsce w Konferencji Wschodniej. W liczbie wygranych poprawili już osiągnięcie z poprzedniego sezonu regularnego i wciąż mają szanse na miejsce w czołowej czwórce, dające przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-off. Ostatni raz byli w takiej sytuacji w 1979 roku, gdy zajęli pierwsze miejsce w konferencji. Teraz bezpośrednio wyprzedzają ich Toronto Raptors i Chicago Bull - obydwa z bilansem 46-32. Do zakończenia sezonu "Czarodziejom" pozostały mecze z zespołami walczącymi o play-off bądź już mającymi zapewniony występ w tej fazie: w piątek na wyjeździe z Brooklyn Nets, a następnie ostatnie spotkanie przed własną publicznością z liderami Konferencji Wschodniej Atlanta Hawks (niedziela) oraz w halach rywali z Indiana Pacers (wtorek) i Cleveland Cavaliers (środa).