W tym roku zmieniono nieco zasady. Dotychczas zdecydowanie największe szanse miała najsłabsza drużyna sezonu zasadniczego pod względem bilansu w rozgrywkach. Teraz wyrównano je w przypadku pięciu najgorszych ekip. Pelicans byli rozstawieni w losowaniu z numerem siódmym. Jako drudzy wybierać będą Memphis Grizzlies, a na trzech kolejnych miejscach uplasowali się New York Knicks, Los Angeles Lakers oraz Cleveland Cavaliers. Duże rozczarowanie przeżyli przedstawiciele Knicks, którzy liczyli na "jedynkę" - mieli najgorszy bilans w sezonie (17-65), a ich szanse szacowano na 14 procent. Eksperci nie mają wątpliwości, że działacze "Pelikanów" w pierwszej kolejności wezmą pod uwagę wybór Ziona Williamsona. O utalentowanym skrzydłowym i absolwencie Uniwersytetu Duke w USA jest głośno już od dłuższego czasu. Niektórzy porównują go do LeBrona Jamesa. Po ogłoszeniu wyników loterii naborowej powiedział tylko, że jeszcze nie był w Nowym Orleanie. Pelicans poprzednio wygrali prawo pierwszeństwa wyboru w drafcie w 2012 roku. Media żartobliwie twierdzą, że tym razem szczęście klubowi przyniósł pełniący w nim od niespełna miesiąca funkcję wiceprezesa David Griffin. Pracował on w Cavaliers, gdy ci zyskali pierwsze miejsca w drafcie w 2011, 2013 i 2014 roku. "Nie sądzę, że wszechświat popełnia błędy. Dzieje się tu coś niesamowitego" - ocenił działacz.