25-latetni koszykarz w zwycięskim spotkaniu, zakończonym dogrywką, był jednym z czołowych graczy Portland - uzyskał 18, pkt, dziewięć zbiórek, miał sześć bloków, pięć asyst i dwa przechwyty. "Ostatnie dni były dla mnie najcięższymi w życiu. Moja babcia jest zakażona koronawirusem i teraz przebywa w stanie śpiączki. Noście do diabła maseczki" - zaapelował środkowy, który przyznał, że rozważał nawet wylot do rodzinnego kraju, ale ostatecznie, po długim namyśle zrezygnował. 16-miesięczna przerwa w jego występach spowodowana była nie tylko pandemią i przerwaniem rozgrywek NBA w marcu, ale przede wszystkim makabryczną kontuzją, jakiej doznał pod koniec marca 2019 r. w meczu z Brooklyn Nets - było to otwarte złamanie kości piszczelowej i strzałkowej. Po wyskoku w walce o piłkę jego lewa stopa wylądowała nie na parkiecie, a na bucie Jareda Dudleya z Nets, w efekcie czego cała noga wygięła się w nienaturalny sposób i doszło do złamania. Bośniaka do ligi NBA wprowadził w 2014 r. polski skaut Rafał Juć, polecając go szefom Denver Nuggets. W Portland Nurkic gra od 2017 r. olga/ cegl/