Gortat zdobył 14 punktów oraz miał 10 zbiórek i przekroczył także liczbę 700 bloków w koszykarskiej lidze NBA. "Czarodzieje" wygrali w słynnej hali Madison Square Garden czwarte spotkanie z rzędu (ostatnio wracali stamtąd pokonani w sezonie 2012/13) i zrewanżowali się rywalom za listopadową porażkę 110:117 w Waszyngtonie. Zepsuli tym samym debiut Kurta Rambisa, który zastąpił na ławce trenerskiej Knicks zwolnionego po ostatniej serii niepowodzeń (pięć kolejnych porażek) Dereka Fishera. Gortat przebywał na parkiecie 28 minut i był najlepiej zbierającym i blokującym zespołu. Trafił sześć z dziewięciu rzutów z gry i obydwa wolne, miał dziewięć zbiórek w obronie i jedną w ataku, asystę, dwa bloki i cztery faule. Raz sam został zablokowany. Każdy z graczy pierwszej piątki Wizards zdobył co najmniej 13 punktów. Liderem był John Wall, który uzyskał 28 i 17 asyst. Bradley Beal dodał 26, Jared Dudley - 14 i Otto Porter - 13. W drużynie gospodarzy wyróżnili się Carmelo Anthony - 33 i 13 zb., rozgrywający pierwszy sezon w NBA łotewski skrzydłowy Kristaps Porzingis - 20 oraz Brook Lopez i Langston Galloway - po 14. Niewiele brakowało, by powtórzyła się historia w poprzedniego spotkanie z Hornets w Charlotte, gdzie "Czarodzieje" przegrali, mimo że w pierwszej fazie meczu wysoko prowadzili. Znakomicie dysponowani we wtorek z dystansu podopieczni trenera Randy’ego Wittmana, którzy do przerwy trafili 10 z 12 wykonywanych rzutów za trzy punkty, w końcówce pierwszej kwarty uzyskali najwyższe w meczu prowadzenie 35:19. Po drugiej odsłonie, zakończonej blokiem Gortata na najlepszym strzelcu rywali Anthonym (był to 700. zastopowany przez Polaka rzut w sezonie zasadniczym NBA) utrzymywali wyraźną różnicę 63:50. Trzecią kwartę, w której polski środkowy zdobył osiem ze swoich 14 punktów, m.in. efektownie wsadzając piłkę do kosza jednorącz prosto z powietrza, po podaniu Walla, goście przegrali jednak 20:33. Dla Knicks 14 punktów w tym okresie zdobył Porzingis. Ostatnia kwarta rozpoczęła się przy wyniku remisowym 83:83. Prowadzenie często przechodziło to na jedną, to na drugą stronę. Po serii "trójek" i udanych akcji Beala, Portera i Walla gracze ze stolicy na 1.51 min przed końcem meczu uzyskali 10-punktowe prowadzenie 106:96. Nie był to jednak koniec emocji. Rywale na 8,5 s przed syreną zdołali zmniejszyć różnicę do jednego punktu (107:106). Faulowany Wall dwukrotnie pewnie wykonywał jednak rzuty wolne - ostatnie na 4,3 s przed upływem regulaminowego czasu gry. W ostatniej akcji meczu Galloway, który wcześniej trafił z dystansu w podobnej sytuacji, miał szansę na doprowadzenie do dogrywki, ale jego trzypunktowy rzut z czystej pozycji tym razem był niecelny. W całym spotkaniu Wizards trafili 16 z 26 rzutów z dystansu (rywale 8 z 26). Koszykarze z Waszyngtonu z bilansem 23 zwycięstw i 27 porażek zajmują 10. miejsce w Konferencji Wschodniej. Jeszcze przed przerwą na Weekend Gwiazd w Toronto rozegrają w czwartek wyjazdowe spotkanie z Milwaukee Bucks.