Bucks są najlepszą drużyną sezonu zasadniczego, a Pistons podopieczni trenera Mike'a Budenholzera nie dali żadnych szans. Wcześniejsze mecze wygrywali 121:86, 120:99 i 119:103. Minionej nocy stojący pod ścianą koszykarze z Detroit do połowy trzeciej kwarty utrzymywali niewielką przewagę, ale im bliżej było końca meczu, tym lepiej grali goście. Bucks do triumfu poprowadził Giannis Antetokounmpo. 24-letni Grek, który ma duże szanse na nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika (MVP), w poniedziałek na swoim koncie zapisał 41 punktów, dziewięć zbiórek i cztery bloki. - Pamiętam swoje pierwsze mecze w play off w 2015 roku. W jednym z nich Chicago Bulls nas wtedy zniszczyło. To, jaką drogę przeszliśmy od tamtego czasu jest po prostu niesamowite - podkreślił Antetokounmpo. Wśród pokonanych najlepszy był Reggie Jackson - 26 pkt. Pistons na zwycięstwo w meczu play off czekają już 11 lat. Po sezonie 2007/08 trzykrotnie rywalizowali w tej fazie, ale zawsze odpadali w pierwszej rundzie wynikiem 0-4. To było ich 14. przegrane spotkanie z rzędu w play off, co jest rekordem NBA. Bucks w rywalizacji z Celtics będą mieli okazję do rewanżu za ubiegłoroczną porażkę 3-4. Bostończycy dzień wcześniej, również wynikiem 4-0, zakończyli serię z Indiana Pacers. Spod gilotyny, przynajmniej do środy, udało się za to uciec koszykarzom Utah Jazz. Zespół z Salt Lake City pokonał we własnej hali Houston Rockets 107:91, ale jego sytuacja wciąż jest bardzo trudna, bo przegrywa 1-3. Gospodarze zwycięstwo zawdzięczają świetnej czwartej kwarcie, w której pozwolili rywalom zdobyć tylko 12 punktów. Ich liderem był Donovan Mitchell, który zdobył 31 pkt. Jae Crowder dołożył 23 pkt, a Hiszpan Ricky Rubio 18 pkt i 11 asyst. W drużynie Rockets tradycyjnie prym wiódł James Harden - 30 pkt. Chris Paul natomiast zdobył 23 pkt. Teksańczykom zdecydowanie zabrakło wsparcia rezerwowych. Zawodnicy z ławki konto zespołu poprawili o zaledwie pięć punktów. Rezerwowi Jazz łącznie uzyskali 28 pkt. Piąte spotkanie odbędzie się w Houston.