Pierwsza kwarta układała się po myśli Bucks, którzy prowadzili w momencie jej zakończenia 19 punktami. W dalszej części spotkania rywale jednak zaczęli się lepiej spisywać i zmniejszać straty. Niewiele brakło, by kibice obejrzeli w tym spotkaniu dogrywkę. Na 20 sekund przed końcową syreną gospodarze prowadzili 109:107. Przewagę podwyższył Grek nigeryjskiego pochodzenia Giannis Antetokounmpo, który trafił jeden z dwóch rzutów wolnych. Szansę na doprowadzenie do remisu miał George Hill, ale na dwie sekundy przed końcem spudłował z dystansu. Dzień wcześniej zdobył on decydujące punkty dla ekipy z Indianapolis w meczu z Washington Wizards Marcina Gortata (103:101). "Wydawało się, że to będzie dobry rzut. To była prawdopodobnie najlepsza próba tego dnia, ale najgorszy rezultat" - podsumował Hill. Wcześniej tego dnia trafił sześć "trójek" (cały zespół wykorzystał 14 z 30 takich rzutów), a łącznie zdobył 24 pkt. O dwa więcej zgromadził C.J. Miles. Podopieczni trenera Franka Vogela słabo spisywali się w obronie. Pozwolili wykorzystać rywalom ponad 53 procent prób z gry. Bohaterem w ekipie z Milwaukee był Ilyasova, który ustanowił tego dnia rekord kariery. 27-letni skrzydłowy co prawda pierwszy rzut miał nieudany, ale później imponował skutecznością. Aż 17 z 34 pkt zdobył w pierwszej kwarcie. Łącznie celnych miał 12 z 14 prób. "Czasami masz takie dni jak ten" - skwitował krótko Ilyasova. Khris Middleton dołożył 17 pkt, a Antetokounmpo - 16. Rozczarowania nie krył po meczu Vogel. "Nie możesz pozwolić, by przeciwnik miał 23 punkty przewagi i liczyć na wygraną. Jestem dumny, że walczyliśmy do końca i prawie nam się udało, ale nie możemy rozpoczynać tak meczów" - ocenił szkoleniowiec gości. "Kozły" odniosły drugie zwycięstwo z rzędu. Wcześniej przegrali sześć kolejnych spotkań. Obie drużyny nie mają jeszcze zagwarantowanego udziału w fazie play off. W Konferencji Wschodniej Bucks plasują się obecnie na szóstym miejscu, a Pacers są sklasyfikowani o trzy pozycje niżej.