Trzy i pół minuty przed ostatnią syreną na tablicy wyników w hali FedExForum w Memphis był remis 86:86. Kolejnych osiem punktów zdobyli jednak gospodarze, a rywale w tym czasie trzykrotnie spudłowali, dwa razy ich rzuty zostały zablokowane, a raz stracili piłkę w ataku po złym podaniu. "Chcieliśmy możliwie długo toczyć równy bój i to nam się udało. Jako drużyna bazująca na przygotowaniu fizycznym wiedzieliśmy, że w końcówce ten aspekt może okazać się decydujący. W kluczowych momentach nasza siła wzięła górę" - przyznał Mike Conley, który z 21 pkt i sześcioma asystami był najskuteczniejszym graczem Grizzlies. Jeff Teague uzyskał 21 pkt dla "Jastrzębi", które z bilansem 42 zwycięstw i 10 przegranych mają teraz minimalnie gorszy bilans niż Golden State Warriors - 40-9. Tylko 33,3-procentowa skuteczność rzutów z gry, co jest najsłabszym wynikiem w sezonie, była główną przyczyną wyjazdowej porażki San Antonio Spurs w Toronto z Raptors 82:87. Trener "Ostróg" Gregg Popovich musi jeszcze poczekać na tysięczne zwycięstwo w karierze. Weteran Tim Duncan i Włoch Marco Belinelli z dorobkiem 12 pkt byli liderami obrońców tytułu (32-19), którzy zajmują siódme miejsce na Zachodzie. "Słabe kombinacje, kiepska celność, straszny wieczór" - przyznał Argentyńczyk Manu Ginobili, który trafił tylko trzy razy na 13 prób, a Duncan dodał: "Wyglądaliśmy, jakby nie zależało nam na zwycięstwie. To niedopuszczalne". James Johnson zdobył 20 punktów dla gospodarzy, a 18 dołożył DeMar DeRozan. Z kolei litewski środkowy Jonas Valanciunas zanotował największą w sezonie liczbę 16 zbiórek. "Podziwiam swoich chłopaków, że udało się utrzymać tej klasy przeciwnika na tak niskim procencie skuteczności. To dowód, że harówka w obronie przynosi efekty" - przyznał trener Raptors Dwane Casey. 45 punktów Jamesa Hardena nie wystarczyło, by ekipa Houston Rockets pokonała Portland Trail Blazers. W Teksasie lepsi okazali się goście zwyciężając 109:98. "Rakiety" musiały sobie radzić bez środkowego Dwighta Howarda, który leczy kontuzję. Harden jest pierwszym zawodnikiem, który po raz piąty w sezonie osiągnął granicę 40 pkt. W niedzielę jednak aż 19 zdobył z wolnych. Pozostali gracze pierwszej piątki zgromadzili w sumie 23 pkt. LaMarcus Aldridge uzyskał 24 pkt dla gości, a Damian Lillard, który w Meczu Gwiazd zastąpi kontuzjowanego Blake'a Griffina, dodał 23. Koszykarze Cleveland Cavaliers aż 18-krotnie trafili za trzy punkty, a w wygranym 120:105 spotkaniu z Los Angeles Lakers zanotowali niemal 55-procentową skuteczność rzutów z gry. Dorobek najskuteczniejszego w ich szeregach Kevina Love to 32 pkt, 10 zbiórek i trzy asysty. Cztery punkty mniej uzyskał Kyrie Irving, a 22 dorzucił LeBron James, który miał też 10 zbiórek i osiem asyst. Debiutant Jordan Clarkson był z 20 pkt liderem osłabionych brakiem Kobe Bryanta "Jeziorowców", którzy przegrali 10. z rzędu mecz w obcej hali, wyrównując niechlubny klubowy rekord z sezonów 1957/58 i 1963/64. "Chciałem, by to się jak najszybciej skończyło. Moi zawodnicy byli dziś bardzo delikatni, pozwolili rywalom robić, co tylko chcieli. Tak nie można grać" - skomentował podłamany szkoleniowiec Lakers Byron Scott. Wyniki niedzielnych meczów w NBA: Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 131:108 Cleveland Cavaliers - Los Angeles Lakers 120:105 Memphis Grizzlies - Atlanta Hawks 94:88 Charlotte Hornets - Indiana Pacers 102:103 Detroit Pistons - Minnesota Timberwolves 101:112 Orlando Magic - Chicago Bulls 97:98 Houston Rockets - Portland Trail Blazers 98:109 Toronto Raptors - San Antonio Spurs 87:82 Sacramento Kings - Phoenix Suns 85:83