Dziś doroczna impreza największej koszykarskiej ligi na świecie, przekształcona z czasem w Weekend Gwiazd, za pośrednictwem telewizji i internetu wzbudza globalne zainteresowanie liczone w setki milionów odbiorców, ale jej tradycja rodziła się w bólach.Kiedy w 1950 roku Haskell Cohen, dyrektor ds. public relations w NBA, wysunął propozycję zorganizowania meczu gwiazd, władze ligi, usiłujący przecież zwiększyć popularność prowadzonych od pięciu lat rozgrywek, podeszły do tego pomysłu bardzo sceptycznie.Na szczęście inne stanowisko miał w tej sprawie właściciel Boston Celtics Walter Brown. Entuzjastycznie odniósł się do idei do stworzenia najważniejszej imprezy środka sezonu, zdolnej przebić popularnością mecz gwiazd baseballa. Był tak pewien, że poprawi ona wizerunek NBA, iż zaproponował darmowe wynajęcie hali Boston Garden, zapewniając pokrycie wszelkich kosztów i ewentualnych strat.Dzięki jego uporowi premiera spektaklu gwiazd NBA odbyła się 2 marca 1951 roku. Drużyna tak ofensywnych graczy Wschodu jak Macauley, Dolf Shayes czy Bob Cousy łatwo pokonała Zachód, z liderem George’em Mikanem z Minneapolis Lakers. Mecz odniósł wielki sukces, a Browna ogłoszono wizjonerem koszykówki. Nie bez podstaw. W siedmiu sezonach poprzedzających jego śmierć w 1964 roku Boston Celtics zdobyli w NBA sześć mistrzowskich tytułów.W pierwszych 30 latach mecze gwiazd dopiero czekały na eksplozję. Ważne, że przyciągały telewizję, ta z kolei reklamowała NBA. Zdobywający tytuły MVP tacy zawodnicy jak Cousy (1954, 1957), Bob Pettit (1956, 1958, 1959, 1962), Wilt Chamberlain (1960), Oscar Robertson (1961, 1964) czy Bill Russell (1963) byli gwarantami dobrego i długo pamiętanego widowiska. Ciekawe, że wszyscy wymienieni, poza Chamberlainem, przyjechali do Polski w maju 1964 roku z zespołem All Stars, dając pokaz mistrzowskiej koszykówki w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku.Statusu globalnego widowiska sportowego mecze gwiazd, jak i cała liga, zaczęły nabierać w 1984 roku, gdy stanowisko komisarza NBA objął nastawiony na marketing David Stern. Wprowadzono wtedy m.in. Sobotę Gwiazd. W tej rozgrzewce przed niedzielnym meczem zawodnicy rywalizowali w lubianym przez kibiców konkursie wsadów. Dwa lata później doszedł konkurs rzutów za trzy punkty, zdominowany w pierwszych trzech edycjach przez Larry’ego Birda, a od 2003 roku rozgrywany jest konkurs szybkościowo-techniczny konkurs dryblerów.Do legendy NBA weszły z tych weekendów m.in. wsad Larry’ego Nance’a dwoma piłkami z 1984 roku, Michael Jordan szybujący z piłką do obręczy sprzed linii rzutów wolnych (1987), Cedric Ceballos obracający się i pakujący piłkę do kosza z zawiązanymi oczami czy 19 kolejnych celnych rzutów z dystansu Craiga Hodgesa (1991), jedynego obok Birda trzykrotnego zwycięzcy konkursu "trójek".Rekordy na widowni to 44735 widzów w Houston Astrodome (1989) czy 43143 w Hoosier Dome (1985) w Indianapolis.Mecze gwiazd stały się imprezą skierowaną do publiczności. Składy zespołów wybierają kibice, szkoleniowcy i panel dziennikarzy. Impreza krąży po 28 miastach posiadających zespół w NBA. Trenerami są szkoleniowcy drużyn, które uzyskały najlepszy bilans w poszczególnych konferencjach pod koniec trzeciego miesiąca sezonu. Organizatorzy nie ustają w poszukiwaniu nowych formuł.W tym roku po raz czwarty Mecz Gwiazd NBA nie będzie rywalizacją Wschód - Zachód, a spotkaniem drużyn skompletowanych przez dwóch kapitanów, którzy otrzymali najwięcej głosów. Będą nimi LeBron James (Los Angeles Lakers) i Kevin Durant (Brooklyn Nets), którzy ustalą składy 4 marca.Jako pierwszy wybierał będzie James, który w tej imprezie wystąpi po raz 17. W klasyfikacji wszech czasów lepsi są tylko Kareem Abdul-Jabbar (19) i Kobe Bryant (18).Drużynę Jamesa poprowadzi Quin Snyder (Utah Jazz), a szkoleniowcem ekipy Duranta będzie Doc Rivers (Philadelphia 76ers).Szacowany na 2,5 mln dol. dochód z tegorocznej imprezy, która ze względu na Covid-19 odbędzie się bez publiczności, w "bańce" w Atlancie, zostanie przeznaczony na cele charytatywne, tj. dofinansowanie szkół, do których uczęszczają czarnoskórzy uczniowie oraz na walkę z pandemią koronawirusa.