Po raz kolejny w tej serii świetne zawody rozegrał Anthony Davis, który zdobył 34 punkty dla Lakers. LeBron James odnotował 26 pkt, dziewięć zbiórek i osiem asyst, a skuteczny był także środkowy Dwight Howard - 12 pkt i 11 zbiórek, który do tego sprawił sporo kłopotów Serbowi Nikoli Jokicowi. "Nie mieliśmy słabych punktów. Super zagraliśmy jako zespół. Znalazłyby się pewnie jakieś niuanse do poprawy, ale generalnie o taką grę nam chodzi" - ocenił Davis. Kanadyjczyk Jamal Murray z 32 pkt był najskuteczniejszym graczem Nuggets, ale też naciskany często przez Jamesa sporo pudłował, m.in. nie trafił żadnej z prób "za trzy". "Wiedziałem, że to już czas rozstrzygnięć, a on potrafi być groźny" - skomentował James. "Jeziorowcy" wyraźnie wygrali walkę pod tablicami, mieli aż 12 zbiórek w ofensywie, co przełożyło się na możliwość zdobywania punktów z ponawianych akcji. "To finał konferencji, mecz numer cztery. Nie ma już miejsca i czasu na wymówki. Kto nie jest w stanie pomóc w defensywie, nie powinien być na parkiecie. Zabrakło nam zastawienia w obronie, zresztą generalnie było dziś sporo dziur w naszej grze" - ocenił trener zespołu z Denver Michael Malone. Jego drużyna znalazła się w sytuacji, w której była już w dwóch poprzednich rundach play off. Z Utah Jazz i Los Angeles Clippers również przegrywała w serii 1-3, ale w obu przypadkach wygrała trzy kolejne spotkania, przechodząc do historii NBA. "Mieliśmy za dużo przestojów, by myśleć o zwycięstwie. By przedłużyć nadzieje, w kolejnym meczu musimy zagrać dużo lepiej" - przyznał Murray. Lakers mają w dorobku 16 tytułów i w klasyfikacji wszech czasów o jeden ustępują rywalizującym w finale Konferencji Wschodniej Boston Celtics (aktualnie 1-3 z Miami Heat). W wielkim finale nie grali jednak od 2010 roku. Piąte spotkanie tych zespołów w ośrodku Disneya w Lake Buena Vista pod Orlando na Florydzie, gdzie przy pustych trybunach rozgrywane są wszystkie mecze po wznowieniu sezonu po przerwie wynikającej z pandemii koronawirusa, zaplanowano na sobotę. pp/