Clippers we własnej hali wygrali 13. kolejny mecz, co jest rekordem klubu. Triumf nie przyszedł im jednak łatwo. Gospodarze mieli aż 21 strat (przy 13 Mavericks) i na początku czwartej kwarty przegrywali trzema punktami. W decydującej części gry zagrali jednak bardzo dobrze, szczególnie w obronie. W zwycięskiej drużynie najskuteczniejsi byli Chris Paul i Matt Barnes, którzy uzyskali po 19 punktów. "Wygraliśmy i to cieszy, ale wiemy również, że możemy grać lepiej. Na początku wyraźnie brakowało nam zaangażowania" - powiedział Paul, który miał także 16 asyst. "Nie zawsze będziemy zwyciężać po pięknej grze" - dodał Barnes. W ekipie gości wyróżnił się Darren Collison - 22 pkt. W tabeli Clippers przewodzą z bilansem 28-8. O jedną wygraną mniej mają na koncie Thunder. W środę "Leśne Wilki" wyrównaną walkę z koszykarzami z Oklahomy toczyły tylko w pierwszej kwarcie. Zdziesiątkowane kontuzjami, a także pozbawione trenera Ricka Adelmana, który z powodów osobistych nie mógł być z drużyną, z upływem czasu miały coraz mniej do powiedzenia. Do gładkiego zwycięstwa ubiegłorocznych finalistów tradycyjnie poprowadził duet Kevin Durant - Russel Westbrook. Zdobyli odpowiednio 26 i 23 punkty. Dla pokonanych 18 rzucił debiutujący w NBA Rosjanin Aleksiej Szwied. "Kluczem do triumfu było poprawienie obrony. Najpierw utrudniliśmy im trafianie do kosza, a następnie sami rozkręciliśmy się w ataku" - ocenił szkoleniowiec Thunder Scott Brooks. Wciąż nie wiedzie się Phoenix Suns Marcina Gortata. Polak w wyjazdowym spotkaniu z Boston Celtics uzyskał 12 punktów i 14 zbiórek, ale jego drużyna przegrała 79:87. Gortat przebywał na parkiecie 37 minut, trafił sześć z 12 rzutów z gry, miał dwie asysty, pięć bloków, dwa przechwyty, cztery straty i dwa faule. Najwięcej dla Phoenix zdobył Argentyńczyk Luis Scola - 16, a dla Celtics rezerwowy Jeff Green - 14. Suns z bilansem 12 zwycięstw i 25 porażek zajmują przedostatnie, 14. miejsce w Konferencji Zachodniej. Ekipa z Arizony wyjątkowo słabo spisuje się na wyjazdach. W obcych halach wygrała tylko dwa z 18 meczów. "To jest NBA, tu nikt nie będzie ci współczuł, nie masz co liczyć na ulgową taryfę. Wszystko jest w naszych rękach, musimy w końcu zacząć grać lepiej" - powiedział trener "Słońc" Alvin Gentry. W tym tygodniu Suns czekają jeszcze dwa kolejne wyjazdowe mecze z zespołami Konferencji Wschodniej: w piątek z Brooklyn Nets i w sobotę z Chicago Bulls. Piątej kolejnej porażki doznali Los Angeles Lakers, którzy w San Antonio ulegli Spurs 105:108. Goście, choć musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Dwighta Howarda i Paua Gasola, byli blisko odrobienia 16-punktowej straty. W samej końcówce nie trafili jednak dwóch rzutów za trzy punkty. "Przez ostatnie siedem minut graliśmy po prostu fatalnie. Nie mogłem na to patrzeć" - przyznał trener Spurs Gregg Popovich. "Ostrogi" do zwycięstwa poprowadził Francuz Tony Parker - 24 pkt. Wśród "Jeziorowców" wyróżnił się Kobe Bryant - 27 pkt. Wyniki środowych spotkań ligi NBA: Boston Celtics - Phoenix Suns 87:79 Charlotte Bobcats - Utah Jazz 102:112 Chicago Bulls - Milwaukee Bucks 96:104 Cleveland Cavaliers - Atlanta Hawks 99:83 Denver Nuggets - Orlando Magic 108:105 Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 87:94 Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 99:93 New Orleans Hornets - Houston Rockets 88:79 Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 106:84 San Antonio Spurs - Los Angeles Lakers 108:105 Toronto Raptors - Philadelphia 76'ers 90:72