Świat, także ten sportowy, jest obecnie sparaliżowany przez pandemię koronawirusa. Nie odbywają się niemal żadne imprezy, ligi są zawieszone i na razie trudno przewidzieć, kiedy sytuacja będzie mogła wrócić do normy. To głównie dlatego władze NBA pozostawiają sobie otwartą furtkę w sprawie rozwiązań finansowych, które dopuszcza podpisany przez wszystkie kluby układ zbiorowy. Pozwala on na wstrzymanie wypłacenia 1/92,6 sezonowej pensji w przypadku gdy mecz zostanie anulowany z powodu nadzwyczajnych okoliczności. Wśród nich są m.in. klęski żywiołowe, wojny, epidemie i pandemie. NBA zapewniła, że o kolejnych decyzjach poinformuje przed 15 kwietnia, bo to właśnie wówczas przypada kolejna płatność zawodnikom. Bobby Marks z ESPN poinformował, że po 1 kwietnia koszykarze otrzymają około 90% swojego wynagrodzenia. Komisarz ligi Adam Silver zawiesił rozgrywki 11 marca, po tym jak u zawodnika Utah Jazz Francuza Rudy'ego Goberta stwierdzono koronawirusa. - Każdego dnia tracimy mecze, nie odbywają się treningi i na razie nie wiadomo, czy i kiedy sezon zostanie dokończony - powiedział Silver. Właściciele klubów już teraz szykują się na ogromne straty finansowe, mimo że większość ma nadzieję na uratowanie choć części sezonu. Jeśli liga NBA zdecyduje się na skorzystanie z zapisów układu zbiorowego, wówczas możliwe jest wstrzymanie pensji zawodnikom za mecze, które się nie odbyły i zapłacenie im po tym jak sezon zostanie wznowiony. Większość koszykarzy otrzymuje 24 czeki rocznie, a 12 pierwszych obejmuje 10-procentowy podatek depozytowy. Pandemia zapalenia płuc wywoływanego przez nowy rodzaj koronawirusa wybuchła w grudniu w Wuhanie, w środkowych Chinach. Według oficjalnych danych potwierdzono dotychczas ponad 277 tys. przypadków zakażenia i ok. 11,4 tys. zgonów. W Stanach Zjednoczonych jest już prawie 20 tys. zakażonych, zmarło 275 osób.