Koszykarze Golden State Warriors pokonali na wyjeździe Chicago Bulls 112:102 i wygrali dwunasty mecz z rzędu w lidze NBA.
"Wojownicy", którzy nigdy wcześniej nie wygrali 12 kolejnych spotkań, poprawili klubowy rekord z 1972 roku, gdy występowali jako Philadelphia Warriors.
Przy okazji Draymond Green pobił swój rekord strzelecki, zdobywając 31 punktów.
- To łatwa drużyna do prowadzenia. Oni mają talent, grają w sposób nieegoistyczny. Jestem po prostu szczęściarzem - mówił po spotkaniu Steve Kerr, który nie mógł sobie wymarzyć lepszego debiutu w roli szkoleniowca.
W sobotę nie okazał żadnego sentymentu w meczu z drużyną, z którą był przez wiele lat związany jako zawodnik. W latach 1996-98 trzykrotnie zdobył z "Bykami" mistrzostwo NBA, grając u boku Michaela Jordana i Scottiego Pippena. Słynął wówczas z perfekcyjnych rzutów za trzy punkty.
49-letniemu Kerrowi niewiele brakuje, aby przejść do historii jako "coach-rookie" z najdłuższą serią zwycięstw. Rekordzistą pod tym względem jest Mike Dunleavy. W sezonie 1990/91 prowadzeni przez niego Los Angeles Lakers triumfowali 16 razy z rzędu.
Warriors mieli szczególne powody do satysfakcji. W Chicago Warriors wygrywali bowiem bardzo rzadko - w ciągu ostatnich 35 lat tylko sześciokrotnie, przy aż 28 porażkach, a w ostatnich 11 pojedynkach tylko raz. Obecnie z bilansem 17-2 są najlepszą drużyną sezonu.
W San Antonio obrońcy tytułu mistrzowskiego Spurs, grając bez kontuzjowanych Tony'ego Parkera i Manu Ginobilego, odnieśli najwyższe zwycięstwo w sezonie, pokonując Minnesota Timberwolves 123:101. 53 punkty zdobyli zawodnicy z ławki rezerwowych, a 22 - Włoch Marco Belinelli. "Ostrogi" wciąż zajmują piąte miejsce w Konferencji Zachodniej (15-5).
Chicago Bulls - Golden State Warriors 102:112
Detroit Pistons - Philadelphia 76ers 101:108 (po dogrywce)
Houston Rockets - Phoenix Suns 100:95
Los Angeles Clippers - New Orleans Pelicans 120:100
Sacramento Kings - Orlando Magic 96:105
San Antonio Spurs - Minnesota Timberwolves 123:101