"Was it Kobe or Michael?" - takimi słowami skomentował fantastyczne rzuty (i chyba jednak ogólnie jego grę w tej serii) Kobego Bryanta , w nawiązaniu do najlepszego gracza wszech czasów, trener Suns - Alvin Gentry. Gracz z numerem 24 na koszulce (numer wyżej od Jordana), rzucił 9 oczek w decydujących dwóch minutach czwartej odsłony, gdy Słońca zbliżały się do rywali. W całym spotkaniu Bryant zaliczył 37 punktów i 5 zbiórek. Ponadto drugi bohater minionej nocy, to ten, który załatwił Lakers wygraną w meczu numer 5, Ron Artest. Ron Ron zagrał dla Jeziorowców najlepsze spotkanie w tym sezonie, notując 25 punktów (4x3 punkty). Dla Kalifornijczyków będzie to rekordowy dla NBA, 31. występ w finale ligi. Do tej pory wygrywali oni 16 tytułów Mistrza. Staną do walki przeciwko innej najbardziej utytułowanej ekipie - Boston Celtics. Zieloni mają lepszą skuteczność przy okazji występów w finale. 21 razy w nim gościli, a tytuł zdobywali 17 razy. Finał zatem, który nas czeka, pomiędzy dwoma zespołami zdobywającymi tytuł w ostatnich dwóch latach, wyrówna stan zdobytych Mistrzostw lub da Celtom większą przewagę! Lakers dostali szansę ponownego zdobycia tytułu, drugi rok z rzędu. Ostatnimi czasy taka sztuka udała się właśnie im - w 2002 roku! Pierwszy mecz w czwartek w Staples Center, L.A. Finał Konferencji Zachodniej NBA Phoenix Suns - Los Angeles Lakers 103:111 (34:37, 19:28, 21:26, 29:20) Suns: Stoudemire 27, Nash 21 (9 as), Richardson 13, Frye 12 (13 zb), Dragić 12, Barbosa 7, Hill 6, Dudley 3, Amundson 2, Lopez 0. Lakers: Bryant 37, Artest 25, Fisher 11, Bynum 10, Gasol 9, Farmar 8, Odom 6 (12 zb), Vujacic 5, Brown 0. Wszystko o NBA - gorący blog!