W niedzielę Zachód pokonał Wschód 196:173 w 65. All Star rozegranym w Toronto. Po raz pierwszy w historii spotkanie Wschód - Zachód odbyło się poza USA. Choć najlepszym graczem (MVP) został wybrany Russell Westbrook z Oklahoma City Thunder, który uzyskał dla zwycięzców 31 punktów, to gwiazdą na parkiecie i poza nim był kończący po sezonie karierę 37-letni Bryant, który do All Star został nominowany po raz 18. Chris Paul (Los Angeles Clippers), Carmelo Anthony (New York Knicks) i Dwyane Wade (Miami Heat) zorganizowali na cześć Bryanta ekskluzywne przyjęcie-niespodziankę, na które wejść mogły tylko osoby ze specjalnymi zaproszeniami. Od Anthony'ego bohater All Star dostał włoskie wino z rocznika 1996. Prezent nawiązywał do roku, w którym Bryant rozpoczął karierę na parkietach NBA, faktu, że wychowywał się we Włoszech oraz przysłowia - czym starsze wino tym lepsze. Wade ofiarował mu abonament w największej wypożyczalni filmów Netflix mówiąc, że będzie miał wiele czasu na emeryturze, więc nie może się nudzić. Paul natomiast sprezentował mu... klej do sztucznej szczęki, okulary do czytania i skarpety uciskowe. "Szacunek to słowo klucz. Szacunek nas - zawodników z nim rywalizujących i jego wobec nas. Postawa Kobe, takie cechy jak współzawodnictwo pomogło mi na początku kariery, bo chciałem być taki jak on, osiągnąć jego poziom" - powiedział Wade z Miami Heat. Bryant nie krył wzruszenia słowami kolegów, prezentami, zachowaniem na parkiecie i w szatni podczas All Star. "To niesamowite, zadziwiające. Nie jest zbyt bardzo towarzyską, społeczną osobą, potrzebującą dużego grona przyjaciół, więc to, co mnie spotyka ze strony kolegów jest dla mnie absolutną, najwyższą wartość. Dziękuję wszystkim. Nadszedł ten moment. To nie jest ani ekscytująca chwila, ani smutna. Po prostu jestem wdzięczny za to, że miałem taką, a nie inną karierę" - powiedział Bryant.