"Nie, nie zamierzam tego uczynić (spotkać się z prezydentem - przyp.). Nie mam respektu wobec osoby, która sprawuje obecnie urząd" - powiedział najbardziej wartościowy (MVP) zawodnik finałów NBA. Warriors będą w Waszyngtonie 28 lutego, gdy zmierzą się w lidze z zespołem Marcina Gortata Wizards. Tuż po zdobyciu mistrzostwa przez "Wojowników" w amerykańskich mediach pojawiły się informacje, że zespół prawdopodobnie nie odwiedzi Białego Domu. Taka decyzja miała zapaść w szatni drużyny na długo przed triumfem w lidze NBA. Jej trener Steve Kerr już w listopadzie powiedział portalowi NBCSportsBayArea.com, że w przypadku wywalczenia tytułu zaproszenie do Białego Domu nie zostanie przyjęte. Klub z Oakland odniósł się w czerwcu do spekulacji: "Na razie jest czas na świętowanie. Póki co też nie otrzymaliśmy zaproszenia do Białego Domu, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, podejmiemy stosowną decyzję" - napisano wówczas w oświadczeniu. Na razie zespół Golden State nie otrzymał oficjalnego zaproszenie od gospodarza Białego Domu. Tradycją jest, że mistrzowie poszczególnych zawodowych lig USA i Kanady są zapraszani do Waszyngtonu przez urzędującego prezydenta. Ze spotkania z Trumpem zrezygnowali w tym roku niektórzy futboliści New England Patriots - triumfatorzy Super Bowl. "Wojownicy" w wielkim finale NBA pokonali Cleveland Cavaliers 4-1, sięgając po mistrzostwo, jako klub z tego miasta, trzeci raz w historii (poprzednio w 1975 i 2015 r.).