Kandydat do nagrody dla najlepszego gracza sezonu (MVP) James Harden zdobył 27 punktów i zebrał 10 piłek. 27 "oczek" dodał wchodzący z ławki Eric Gordon, a pięciu zawodników ekipy z Houston zaliczyło mecz z dwucyfrową liczbą punktów. - To był wysiłek zespołowy. Zagraliśmy bardziej twardo i mądrzej niż w pierwszym spotkaniu. To była jedyna różnica - powiedział Harden. Mike D'Antoni, trener Rockets, przyznał, że nie było wielkiej zmiany w strategii - po prostu większa intensywność i lepsza skuteczność. - Nie chcę być marudny. Mamy naprzeciwko jedną z najlepszych drużyn ofensywnych wszech czasów, a my staramy się udowodnić, że jesteśmy w stanie z nimi rywalizować. Nie będziesz tego robił zmieniając styl gry. Jesteśmy tym, kim jesteśmy. Po prostu robiliśmy to lepiej i dłużej - mówił D'Antoni. W środę ofensywa mistrzów NBA nie działała jednak najlepiej. Co prawda Kevin Durant zdobył 38 punktów, ale innym koszykarzem z podwójną liczbą "oczek", był tylko Stephen Curry (16). Klay Thompson zdobył osiem punktów, Draymond Green sześć, a Andre Iguodala pięć. Curry trafił zaledwie siedem z 19 rzutów z gry, w tym zaledwie jeden z ośmiu za trzy punkty. Sam zawodnik nazwał swój występ "frustrującym wieczorem". Cała ekipa Warriors trafiła tylko 9 z 30 rzutów zza łuku, a ponadto popełniła 15 strat, z czego 11 w pierwszej połowie. Wynik środowego meczu finału Konferencji Zachodniej NBA: Houston Rockets - Golden State Warriors 127:105 (stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw: 1-1)