Ówczesne rozgrywki "Byki", z legendarnym Michaelem Jordanem w składzie, zakończyły z bilansem 72-10. Na razie "Wojownicy" mogą się poszczycić mianem pierwszej drużyny w historii NBA, która w sezonie wygrała na wyjeździe 34 spotkania. W środę u siebie zmierzą się z Memphis Grizzlies. Mecz w Teksasie zapowiadany był jako przedsmak prawdopodobnego finału Konferencji Zachodniej. Warriors i Spurs to obecnie zdecydowanie najlepsze drużyny. Od początku zaciekle grały w obronie, co przekładało się na niską zdobycz punktową. Gospodarze lepiej radzili sobie w walce o zbiórki i głównie dzięki temu w drugiej kwarcie osiągnęli dziewięciopunktową przewagę. Do przerwy był jednak remis 35:35. Trzecią część spotkania także lepiej zaczęli Spurs, ale tempa nabierał Stephen Curry. Najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) poprzedniego sezonu w siedem minut zdobył 16 punktów. Na zakończenie tej kwarty trafił nawet z własnej połowy, ale rzut oddał minimalnie po syrenie. Finałowe 12 minut zaczęło się od walki kosz za kosz, a rezultat oscylował w okolicach remisu. Warriors decydującą przewagę zaczęli budować w połowie kwarty, a gdy do końca pozostawało 4.25 min. wygrywali już 84:73. Wciąż świetnie grał Curry, który spotkanie zakończył z dorobkiem 37 punktów. Zryw Spurs w końcówce na nic się nie zdał i "Ostrogi" po raz pierwszy w tym sezonie przegrały przed własną publicznością. Najlepszy w szeregach gospodarzy był LaMarcus Aldridge - 24 punkty i 10 zbiórek. "Oczywiście celem jest mistrzostwo, ale trudno się nie cieszyć taką chwilą. Cały rok ciężko pracowaliśmy i jeśli w środę wygramy dokonamy czegoś, czego nie udało się żadnej drużynie. To byłoby fantastyczne osiągnięcie" - podkreślił Curry. "Curry w pewnym momencie po prostu przejął kontrolę nad meczem. Nie byliśmy w stanie go upilnować. Jeśli spotkamy się w play off to dopiero za około sześć tygodni, mamy więc czas by poczynić postępy. Na razie musimy być gotowi na rywalizację w pierwszej rundzie" - powiedział skrzydłowy Spurs David West. To było także pierwsze zwycięstwo w sezonie regularnym Warriors w San Antonio od 14 lutego 1997 roku. Znani są już wszyscy uczestnicy fazy play off w Konferencji Wschodniej. Jako ostatnia awans zapewniła sobie drużyna Indiana Pacers, która u siebie pokonała Brooklyn Nets 129:105. Tym samym wyeliminowani zostali koszykarze Chicago Bulls. Na zachodzie natomiast trzy zespoły wciąż walczą o dwa miejsca. Na siódmym miejscu w tabeli są Dallas Mavericks (41-39), którzy ulegli na wyjeździe Los Angeles Clippers 91:98. Kolejne miejsce zajmuje Utah Jazz (40-40). Ekipa z Salt Lake City, także na wyjeździe, pokonała Denver Nuggets 100:84. Poza play off na ten moment są Houston Rockets (39-41). W niedzielę u siebie pokonali Los Angeles Lakers 130:110. Wśród gospodarzy najlepszy był James Harden, zdobył 40 punktów i miał 13 asyst. W ekipie "Jeziorowców" jak za najlepszych lat zagrał Kobe Bryant. Kończący po tym sezonie karierę gwiazdor uzyskał 35 punktów. W niedzielę grała także drużyna Marcina Gortata. Washington Wizards wygrali u siebie z Charlotte Hornets 113:98. Polski środkowy był najlepszy na parkiecie. Grał 31 minut i zdobył 21 punktów. Trafił 10 z 11 rzutów z gry i jeden z dwóch wolnych. Miał też 13 zbiórek, cztery asysty, blok i dwie straty. "Czarodzieje" już wcześniej stracili szanse na grę w play off. Z bilansem 39-41 zajmują w Konferencji Wschodniej 10. miejsce. Zagrają jeszcze w poniedziałek na wyjeździe z Brooklyn Nets i w środę u siebie z Atlanta Hawks. Wyniki niedzielnych meczów NBA: Washington Wizards - Charlotte Hornets 113:98 Houston Rockets - Los Angeles Lakers 130:110 Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 98:91 Denver Nuggets - Utah Jazz 84:100 Philadelphia 76ers - Milwaukee Bucks 108:109 (po dogrywce) Indiana Pacers - Brooklyn Nets 129:105 Miami Heat - Orlando Magic 118:96 San Antonio Spurs - Golden State Warriors 86:92 New York Knicks - Toronto Raptors 89:93