George uzyskał 46 "oczek", a Leonard 42. Są pierwszym duetem w historii Clippers, który zdobył po 40 pkt w jednym spotkaniu. Tego dnia zespół grał bez nominalnego rozgrywającego - z powodu kłopotów zdrowotnych nie wystąpił ani Patrick Beverley, ani Lou Williams. Mimo to ekipa gości zanotowała 16 asyst (siedem z nich zaliczył George) w porównaniu do 17 po stronie Timberwolves. Zespół z Los Angeles w drugiej połowie spotkania miał 21-punktowe prowadzenie, ale gospodarze nie rezygnowali z walki. Głównie dzięki dobrej dyspozycji zdobywcy 39 pkt Karla-Anthony'ego Townsa i Andrew Wigginsa (34) strata "Leśnych Wilków" stopniała w końcówce ostatniej kwarty do czterech "oczek". Nie zdołały jednak doprowadzić do dogrywki. Clippers wygrali czwarty pojedynek z rzędu. Wszystkie te zwycięstwa odnieśli na wyjeździe. Timberwolves z kolei przegrali siedem ostatnich meczów oraz siódme spotkanie z rzędu we własnej hali. Rockets pokonali w Orlando tamtejszych Magic 130:107, a na ustach wszystkich fanów ekipy z Houston znów był Harden. W środę rzucił w meczu z Cleveland Cavaliers (116:110) 55 pkt i miał osiem asyst. Dwa dni później jego dorobek był zaledwie o jeden punkt mniejszy, do którego dołożył siedem asyst. W piątek popisową akcję słynny brodacz zaliczył w ostatnich sekundach trzeciej kwarty. Zablokował wówczas próbę Michaela Cartera-Williamsa, przejął piłkę, ruszył z nią przez boisko i równo z syreną kończącą tę część meczu zaliczył rzut z nabiegu (tzw. floater). Tym samym powiększył prowadzenie gości do 96:78. Klubowy kolega Hardena Russell Westbrook dołożył 23 pkt, siedem zbiórek i sześć asyst. Evan Fournier 20 ze swoich 27 pkt dla "Magików" zdobył w pierwszej części spotkania. Jego zespół doznał trzeciej porażki z rzędu.