W niektórych stanach w USA obecność widzów na zawodach sportowych jest dozwolona z określonymi limitami i w reżimie sanitarnym. W dużych obiektach niewielkie grupy kibiców są dobrze słyszane przez zawodników, zdarza się, że powoduje to u nich frustrację. Tak właśnie zareagował LeBron James, uchodzący za najlepszego koszykarza świata, na okrzyki kierowane do niego przez kibickę miejscowej drużyny Jastrzębi panią Julianę Carlos. Jej pokrzykiwania w kierunku parkietu, kierowane z jednego z pierwszych rzędów trybun sprawiły, że sędziowie przerwali mecz. Na miejsce została wezwana ochrona, która ostatecznie nakazała Carlos i czterem innym fanom opuszczenie hali. Kością niezgody były także komentarze Chrisa Carlosa, męża Juliany, które nie spodobały się "Królowi" grającemu dla Jeziorowców. Pani Carlos wystosowała specjalne oświadczenie, w którym przeprosiła za zdjęcie maski podczas dyskusji z Jamesem. W trakcie meczu zdążyła nazwać "LBJ-a" określeniami "nieudacznik", a innym wyłapanym przez mikrofony okrzykiem było "Zamknij się i nie waż się odzywać w ten sposób do mojego męża". Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! "Przepraszam, straciłam nad sobą kontrolę i odruchowo ściągnęłam maskę z twarzy. Mój mąż to wielki fan sportu, a ten przecież nie jest tym samym bez takich pyskówek. Odruchowo stanęła w obronie osoby, którą kocham. Użyłam kilku wulgaryzmów i biorę za to pewną odpowiedzialność" - napisała Juliana Carlos. W internecie nazwano Juliane Carlos "Courtside Karen" (co można luźno przetłumaczyć na przykład jako "Parkietowa Karyną"). Przyczynił się do tego także sam LeBron, komentując całe zajście na Twitterze. "Karen" to w Ameryce młodzieżowe-slangowe określenie kobiet, które nękają innych, prezentując roszczeniową postawę. - Jestem szczęśliwi, że fani wrócili na mecze. Brakowało mi interakcji z nimi. My zawodnicy tego potrzebujemy. Niepotrzebnie ich wyrzucono -skomentował po meczu James.