Po raz czwarty tradycyjną konfrontację ekip Wschodu i Zachodu zastąpiło spotkanie, w którym zawodników do poszczególnych drużyn, bez ograniczeń terytorialnych, dobierali ich kapitanowie, czyli koszykarze, którzy otrzymali najwięcej wskazań w głosowaniu kibiców. Po raz drugi natomiast inaczej niż w tradycyjnym spotkaniu wyłaniano jego triumfatora. Każda z trzech pierwszych kwart była oddzielnym "meczem", którego zwycięzca przeznaczał pieniądze na wybrany cel charytatywny. Przed czwartą zsumowano rezultat z trzech rozegranych i dalej spotkanie toczyło się bez limitu czasu. Aby wygrać należało osiągnąć dorobek prowadzącej ekipy powiększony o 24 punkty.Zespół LeBrona wygrał wszystkie trzy kwarty; pierwszą 40:39, drugą 60:41, a trzecią 46:45. Przed ostatnią prowadził więc 146:125, a zwycięstwo w całym spotkaniu dawało osiągnięcie 170 punktów (146 + 24).Tak dużej straty ekipa Duranta nie była w stanie odrobić. Ostatnie punkty drużyna LeBrona zdobyła bardzo widowiskowo. Celnym rzutem z połowy boiska popisał się Damian Lillard.Zespół LeBrona już przed spotkaniem uchodził za zdecydowanego faworyta. Najpierw kontuzja wykluczyła z gry kapitana rywali Kevina Duranta, a kilka godzin przed spotkaniem okazało się, że zabraknie także podstawowego środkowego jego ekipy - Joela Embiida. Kameruńczyk i jego kolega z Philadelphia 76ers Ben Simmons mieli bowiem kontakt z zakażonym koronawirusem fryzjerem i czeka ich kwarantanna.LeBron James po raz czwarty był kapitanem jednej z drużyn Meczu Gwiazd i zawsze to jego ekipa cieszyła się ze zwycięstwa.Nagroda dla najbardziej wartościowego zawodnika (MVP) Meczu Gwiazd od poprzedniej edycji nosi imię tragicznie zmarłego w styczniu 2020 roku Kobe'ego Bryanta. Tym razem zdobył ją Giannis Antetokounmpo.Grecki skrzydłowy zwycięskiej drużyny w 19 minut uzyskał 35 punktów, ale nie to było najbardziej niezwykłe w jego występie. Antetokounmpo nie spudłował nawet jednego rzutu. Trafił wszystkie 16 prób z gry, w tym trzy za trzy punkty. Żaden wcześniejszy uczestnik Meczu Gwiazd nie miał stuprocentowej skuteczności, jeśli oddał co najmniej 10 rzutów.Z powodu pandemii program Weekendu Gwiazd był uboższy niż zwykle. Zabrakło nie tylko kibiców na trybunach, ale także m.in. spotkania Wschodzących Gwiazd. Natomiast tradycyjne konkursy nie odbyły się w sobotę, tylko w niedzielę. Anfernee Simons popisał się najefektowniejszymi wsadami, Stephen Curry najcelniej rzucał za trzy punkty, a Litwin Domantas Sabonis triumfował w rywalizacji zręcznościowej.Gospodarzem przyszłorocznego Meczu Gwiazd będzie Cleveland.