Kilka godzin przed wtorkowym spotkaniem w zespole gospodarzy doszło do zmiany trenera. Pożegnał się z nim Scott Skiles (jako zawodnik wsławił się tym, że w barwach Orlando Magic w grudniu 1990 roku ustanowił aktualny do dziś rekord asyst w jednym meczu NBA - 30, jako trener w trakcie niespełna pięciu sezonów pracy w Milwaukee odnotował 162 zwycięstwa i 182 porażki, w bieżących rozgrywkach bilans ten wyniósł 16-16). Drużynę przejął dotychczasowy asystent Jim Boylan. Zmiana przyniosła pożądany efekt dla Bucks - uniknęli piątej kolejnej porażki. Suns natomiast przegrali dziesiąty raz z rzędu mecz na wyjeździe, co ostatni raz klubowi z Arizony zdarzyło się między 25 października i 3 grudnia 1985 roku. Gortat grał 35 minut, trafił siedem z 11 rzutów z gry i obydwa wolne, miał pięć zbiórek w ataku i dziewięć w obronie, trzy asysty, blok, cztery straty i trzy faule. Raz sam został zablokowany. Najwięcej punktów dla Phoenix zdobyli Goran Dragic - 21 i Jared Dudley - 18 i 8 asyst. Double-double miał także Luis Scola - 12 pkt i 10 zb. W drużynie gospodarzy aż siedmiu zawodników uzyskało dwucyfrowe zdobycze punktowe, a wyróżnili się rozgrywający Brandon Jennings - 29 i dziewięć asyst, Monta Ellis - 13, John Henson - 12 i 11 zb., Ersan Ilyasova - 12 oraz środkowy Larry Sanders, lider klasyfikacji bloków w NBA, który do 10 punktów i ośmiu zbiórek dołożył aż sześć zastopowanych rzutów rywali. Gortat rozpoczął mecz znakomicie. Już w pierwszej kwarcie, wygranej 33:26 przez zespołowo grających i skutecznych (64 procent celności w tym okresie) Suns, zdobył na różne sposoby 10 punktów, myląc się tylko przy jednym rzucie. Na początku drugiej rezerwowi z Arizony stracili całą przewagę, ale gdy w połowie tej części gry, przy prowadzeniu "Kozłów" 42:39, wrócił na parkiet wraz z pozostałymi zawodnikami pierwszej piątki, jego drużyna schodziła do szatni przy korzystnym dla siebie wyniku 56:50. Do przerwy polski środkowy był najlepszym strzelcem zespołu - zdobył 14 punktów, trafiając sześć z siedmiu rzutów z gry, m.in. przytomnymi dobitkami. W drugiej połowie powtórzyła się sytuacja z wielu poprzednich spotkań Suns. Drużyna nie grała już tak zespołowo, jak na początku meczu. Jej zawodnikom brakowało cierpliwości i konsekwencji w szukaniu najdogodniejszej pozycji do rzutu, zbyt często decydowali się na szybkie, ale nieskuteczne, kończenie akcji. Nie potrafili przeciwstawić się rzutom rywali z dalszej odległości, popełniali straty (16 w meczu wobec 12 przeciwnika). Gortat, który w pierwszym fragmencie gry po przerwie dał sobie wyrwać piłkę, a potem dwukrotnie spudłował, otrzymywał mniej podań, a sam także rzadziej decydował się na rzuty. Mógł go zdeprymować spektakularny blok, jakim powstrzymał go Sanders. Chwilę potem jednak rzutem z półdystansu zdobył swoje jedyne po przerwie punkty i na 7.43 min. przed końcem trzeciej kwarty Suns prowadzili 66:58. Wtedy nastąpił kluczowy dla losów meczu zryw gospodarzy i trzy minuty niemocy gości. Bucks, trafiając m.in. trzykrotnie z dystansu, zdobyli 13 punktów, nie tracąc żadnego, wyszli na prowadzenie 71:66 i już w tym meczu nie przegrywali. W całym spotkaniu trafili 9 z 17 rzutów za trzy punkty (Suns - 4 z 20). Ostatnia kwarta zaczynała się przy prowadzeniu "Kozłów" 80:76, ale po czterech minutach, znów podczas obecności rezerwowych Phoenix na parkiecie, powiększyli je do 90:79. Goście zdołali jeszcze zmniejszy straty do czterech punktów (91:95), ale rywale, mający pod koszem odstraszającego blokami Sandersa, nie pozwolili sobie odebrać zwycięstwa. Suns z bilansem 12 zwycięstw i 24 porażek zajmują przedostatnie, 14. miejsce w Konferencji Zachodniej. Już w środę zagrają w Bostonie z Celtics, a kolejne wyjazdowe mecze rozegrają również dzień po dniu: z Brooklyn Nets w piątek i z Chicago Bulls w sobotę. Wyniki wtorkowych spotkań NBA: Philadelphia 76ers - Brooklyn Nets 89:109 Indiana Pacers - Miami Heat 87:77 Milwaukee Bucks - Phoenix Suns 108:99 Houston Rockets - Los Angeles Lakers 125:112 Minnesota Timberwolves - Atlanta Hawks 108:103