James w niedzielę, choć nie trafił żadnego z pierwszych 10 rzutów, uzyskał łącznie 37 pkt, miał 18 zbiórek i 13 asyst, co dało mu 13. w karierze tzw. triple-double w play off. Choć pod koniec regulaminowego czasu gry popełnił faul w ataku, który mógł drogo kosztować gospodarzy, to w kluczowych akcjach dogrywki przechylił szalę zwycięstwa na stronę "Cavs". "Po prostu nie pozwolił nam przegrać" - przyznał szkoleniowiec drużyny z Cleveland David Blatt. Po 48 minutach gry bliżsi sukcesu byli grający bez kontuzjowanego Kyle'a Korvera goście. Równo z końcową syreną, przy remisie 104:104, "za trzy" chybił jednak z dość dobrej pozycji Jeff Teague. W dogrywce tylko on zdobywał punkty dla "Jastrzębi", w sumie uzbierał ich 30, miał też siedem asyst i sześć zbiórek, ale ostatnie słowo należało w tym pojedynku do Jamesa. Gwiazdor gospodarzy 36 s przed końcem dodatkowego czasu gry trafił z rogu boiska za trzy punkty i był to jego jedyny taki celny rzut w tym spotkaniu. Po nim "Kawalerzyści" prowadzili 112:111, a w kolejnej akcji James zablokował wchodzącego pod kosz rywala, by w odpowiedzi po indywidualnym zagraniu powiększyć przewagę miejscowych do trzech punktów (114:111). W ostatnich sekundach dwukrotnie z boku parkietu za trzy punkty rzucał Shelvin Mack, ale obie próby były nieudane i Cavaliers cieszyli się z trzeciej wygranej w serii. "Zaczęliśmy mecz bez rytmu, jakby bez energii. Musiałem coś zrobić, by obudzić kolegów, cieszę się, że udało mi się "rozbujać" drużynę" - powiedział James. Pretensji do swojego zespołu nie miał trener Hawks Mike Budenholzer. "Jestem dumny z tego, jak moi chłopcy dziś walczyli" - zaznaczył. We wtorek w Cleveland czwarte spotkanie obu drużyn. W poniedziałek do wielkiego finału mogą awansować koszykarze Golden State Warriors, którzy w czwartym meczu finału Zachodu zmierzą się w Houston z ekipą Rockets.Wynik niedzielnego meczu finału Konferencji Wschodniej NBA: Cleveland Cavaliers - Atlanta Hawks 114:111 (po dogr.) Stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw - 3-0 dla Cavaliers.