76ers po przegraniu trzech pierwszych meczów w serii postawili się przed praktycznie niewykonalnym zadaniem. W historii NBA bowiem żadna drużyna nie odwróciła losów rywalizacji, którą zaczęła od stanu 0-3. Filadelfijczycy wygrali co prawda czwarty mecz, ale minionej nocy znów zabrakło im zimnej krwi w końcówce. Jeszcze na 1.37 min przed ostatnią syreną prowadzili 109:105, ale później pozwolili rywalom zdobyć osiem punktów z rzędu. - To wszystko jest częścią procesu. Najpierw celem był awans do fazy play-off i udało się go osiągnąć. Potem chcieliśmy się znaleźć w finale konferencji, jednak zawiedliśmy. To jest nasz plan na kolejny sezon - powiedział kameruński środkowy gości Joel Embiid, który uzyskał 27 punktów, 12 zbiórek oraz po cztery asysty i bloki. Dysponujący młodym składem 76ers w play-off znaleźli się po raz pierwszy od 2012 roku. W części zasadniczej wygrali 52 mecze, czyli niewiele mniej niż łącznie przez trzy wcześniejsze sezony (56). Celtics natomiast od początku celowali w walkę o najwyższe cele, ale w rywalizacji z Cavaliers nie będą faworytami. Wszystko dlatego, że z powodu kontuzji już wcześniej stracili swoje największe gwiazdy - Kyrie'ego Irvinga oraz Gordona Haywarda. Ubiegłoroczni finaliści natomiast w swoich szeregach mają niesamowitego LeBrona Jamesa. Po meczu o to, jak zamierza zatrzymać prawdopodobnie najlepszego obecnie koszykarza zapytany został grający na tej samej pozycji zaledwie 20-letni Jayson Tatum. - To dopiero mój pierwszy rok w NBA, więc nie wiem. Naprawdę nie mam odpowiedzi - przyznał zdobywca 25 punktów. Pierwszy mecz odbędzie się w niedzielę w Bostonie. Dzień później rozpocznie się decydująca rywalizacja na Zachodzie, do której przystąpią najlepsi w sezonie zasadniczym koszykarze Houston Rockets oraz broniący tytułu Golden State Warriors. Wynik środowego meczu drugiej rundy play off: Konferencja Wschodnia: Boston Celtics - Philadelphia 76ers 114:112 (Celtics wygrali 4-1 rywalizację play off do czterech zwycięstw)