"Czarodzieje" w konfrontacji z najlepszą drużyną Konferencji Wschodniej w sezonie zasadniczym pokazali, że stać ich na wygraną z każdym. W niedzielę zwyciężyli w swoim czwartym kolejnym wyjazdowym meczu inaugurującym serię play off. O sukcesie "Czarodziejów" przesądziła znakomita druga połowa, wygrana 51:35 głównie dzięki zaangażowanej, zespołowej obronie, która wytrąciła rywalom ich ofensywne atuty. Gortat znów rozegrał bardzo dobry mecz. Był kluczowym zawodnikiem zespołu w najważniejszych momentach spotkania, m.in. po jego rzucie z półdystansu goście wyrównali na początku czwartej kwarty na 83:83, a po chwili po asyście Polaka Bradley Beal zdobył punkty, które dały Wizards pierwsze prowadzenie od początkowego fragmentu meczu, którego już nie oddali do końca spotkania. Wreszcie to łodzianin na 14,6 s przed końcem zdobył spod kosza punkty dające drużynie prowadzenie 102:96 i odbierające nadzieje rywalom. Polski środkowy był najlepiej zbierającym zespołu. Przebywał na boisku 38 minut. Trafił pięć z dziewięciu rzutów za dwa punkty i obydwa wolne, zebrał osiem piłek w obronie i cztery w ataku, miał dwie asysty, raz został zablokowany. Liderem strzelców w zwycięskim zespole i całym spotkaniu był Beal - 28 pkt. Paul Pierce dodał 19, John Wall - 18, 13 asyst i 3 bloki, Drew Gooden - 12, a Otto Porter - 10 i 11 zbiórek. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli DeMarre Carroll - 24, Al Horford - 17 i 17 zb., Paul Milsap - 15 i 12 zb. oraz Kyle Korver - 13 i Jeff Teague - 11. "Jesteśmy żołnierzami" - mówił po meczu rozgrywający Wall, nawiązując do waleczności swojej i kolegów. "Jastrzębie" prowadziły przez większość spotkania, najwyżej 12 punktami (65:53) tuż po przerwie, ale Wizards już w pierwszej części meczu potrafili odrabiać straty. Decydujący szturm przypuścili po zmianie stron. Trzecią kwartę wygrali 28:20, a w czwartej nie pozwolili rywalom zdobyć punktów z gry przez ponad pięć pierwszych minut. Zdenerwowani i rozkojarzeni podopieczni najlepszego szkoleniowca ligi w tym sezonie Mike'a Budenholzera w ostatnich 12 minutach trafili zaledwie pięć z 28 rzutów. Gościom w zwycięstwie nie przeszkodziła kontuzja ich najlepszego strzelca Beala, który skręcił kostkę po czterech minutach ostatniej odsłony. Podopieczni trenera Wittmana mieli w niedzielę 42-procentową skuteczność rzutów z gry, podczas gdy Hawks 36 proc. Do przerwy te wskaźniki były o wiele korzystniejsze dla gospodarzy: 41-52. Trener drużyny z Waszyngtonu Gary Wittman pozostaje rekordzistą w NBA. Jego podopieczni w dwóch ostatnich sezonach wygrali w fazie play off osiem wyjazdowych spotkań, a przegrali tylko jedno. W rywalizacji do czterech zwycięstw "Czarodzieje" prowadzą 1-0. Drugi mecz odbędzie się we wtorek, również w Atlancie.