"Czarodzieje" wygrali w lidze piąty raz z rzędu z zespołem z Florydy, psując mu inaugurację sezonu przed własną publicznością. Magic zwyciężali w pięciu poprzednich meczach otwarcia w hali Amway Center. Gortat rozpoczął mecz w pierwszej piątce i przebywał na parkiecie blisko 37 minut, najdłużej w zespole. Trafił 10 z 13 rzutów z gry i spudłował obydwa wolne, miał także 10 zbiórek w obronie i dwie w ataku, asystę, dwie straty i faul. Polak był drugim strzelcem drużyny. Jej niekwestionowanym liderem okazał się rozgrywający John Wall, który uzyskał drugie double-double w sezonie - 30 punktów i 12 asyst. Paul Pierce dorzucił 16 pkt, a pozostali gracze wyjściowego składu Brazylijczyk Nene, który wrócił do gry po odbyciu kary jednomeczowej dyskwalifikacji, i Garrett Temple - po 12. W zespole gospodarzy wyróżnili się Czarnogórzanin Nikola Vucevic - 23 pkt i 12 zb. (także drugie double-double w sezonie), rezerwowy Ben Gordon - 22 oraz Francuz Evan Fournier - 21. Gortat zwykle gra bardzo dobrze przeciwko drużynie Orlando, w której zaczynał karierę w NBA. W siedmiu ostatnich spotkaniach z Magic notował dwucyfrowe zdobycze punktowe i cztery double-double. W czwartkowym meczu zaprezentował solidną, wszechstronną i skuteczną koszykówkę. Był jeszcze lepszy niż w inauguracyjnym, przegranym meczu z Miami Heat, w którym uzyskał 18 pkt. Punkty zdobywał na różne sposoby - pewnymi rzutami z półdystansu, efektownymi wsadami, dobitkami, spod kosza po minięciu obrońcy. Pierwszą kwartę, wygraną przez Wizards 28:23, zakończył ze stuprocentową skutecznością, trafiając wszystkie trzy rzuty. W drugiej, która zakończyła się prowadzeniem gości 54:51, popisał się m.in. potężnym wsadem po dwójkowej akcji z Wallem. Największy wkład w sukces zespołu wniósł w trzeciej kwarcie, w której zdobył osiem punktów i miał cztery zbiórki. Wykonał w niej chyba najwyższy... kozioł w NBA. Walcząc tyłem do kosza o pozycję do rzutu, odbił piłkę o podłogę i nie dotykał jej aż znalazła się na wysokości jego głowy. Trener rywali Jacgue Vaughn, zbyt gwałtownie domagając się od sędziów odgwizdania błędu podwójnego kozłowania, zarobił przewinienie techniczne, a Gortat zdobył w tej akcji, po obrocie, punkty. Po chwili trafił do kosza efektownym wsadem po podaniu Nene. Po dwóch kolejnych skutecznych rzutach Polaka z półdystansu Wizards uzyskali w końcówce trzeciej kwarty najwyższe w meczu, 17-punktowe prowadzenie (78:61 i 80:63). Na początku czwartej, ostatniej odsłony zmiennicy zespołu z Waszyngtonu roztrwonili tę przewagę. Nie do zatrzymania dla nich był środkowy gospodarzy Vucević, który w niespełna cztery minuty zdobył dziewięć punktów. Gdy w połowie kwarty, przy prowadzeniu Wizards 94:83, na parkiet wrócił Gortat, przeszkadzał mu już tak skutecznie (chociaż do przerwy to się nie udawało), że Czarnogórzanin do końca spotkania nie zdobył punktów ani nie zaliczył zbiórki. Trafiali jednak inni gracze Magic i w ostatniej minucie zmniejszyli straty do tylko dwóch punktów (98:100). Zwycięstwa drużynie trenera Randy'ego Wittmana nie pozwolił jednak odebrać najlepszy na parkiecie Wall, zdobywając dla niej ostatnie pięć punktów. Teraz Wizards, mających w dorobku porażkę i zwycięstwo, czeka inauguracja sezonu na własnym parkiecie. W nocy z soboty na niedzielę spotkają się w Waszyngtonie z Milwaukee Bucks. Wyniki czwartkowych meczów w lidze NBA: Orlando Magic - Washington Wizards 98:105 Minnesota Timberwolves - Detroit Pistons 97:91 Cleveland Cavaliers - New York Knicks 90:95 Dallas Mavericks - Utah Jazz 120:102 Los Angeles Clippers - Oklahoma City Thunder 93:90