Drużyna trenera Randy'ego Wittmana nie zwalnia tempa. W obecności 19 204 widzów w hali Verizon Center w Waszyngtonie przerwała we wtorek serię trzech zwycięstw Lakers. Z bilansem sześciu wygranych i ośmiu porażek zajmuje ósme miejsce w Konferencji Wschodniej, ostatnie premiowane grą w play off (taki sam dorobek mają zajmujący siódmą pozycję Detroit Pistons). Polski środkowy rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie, wyróżniał się skutecznością, dobrą defensywą i zrozumieniem z partnerami. Przebywał na parkiecie 35 minut, trafił sześć z ośmiu rzutów z gry i trzy z czterech wolnych, zebrał siedem piłek w obronie i jedną w ataku. Miał także asystę, blok, przechwyt oraz popełnił jeden faul. W ekipie "Czarodziejów", w której wszyscy zawodnicy wyjściowej piątki zanotowali dwucyfrową zdobycz punktową, bohaterami byli rozgrywający John Wall i brazylijski skrzydłowy Nene. Pierwszy, uznany najlepszym graczem Konferencji Wschodniej w minionym tygodniu, w którym m.in. w dwóch ostatnich meczach zdobył 37 i 31 pkt, we wtorek przedłużył popisową serię, znów uzyskując 31 i dodając dziewięć asyst. Nene zanotował 30 pkt, co jest jego rekordem kariery. Martell Webster dodał 20 (także dziewięć zbiórek), a Trevor Ariza, który wrócił do gry po pięciu meczach przerwy spowodowanej kontuzją - 13. W zespole gości wyróżnili się Jordan Farmar - 22, Hiszpan Pau Gasol - 17, sześć zbiórek i osiem asyst oraz Nick Young - 16. Polski jedynak w NBA rozegrał najlepszy mecz w sezonie, jeśli chodzi o skuteczność rzutów z gry (75 procent) - pomylił się tylko dwa razy. Poza tym w obronie udanie przeciwstawiał się podkoszowym rywali Gasolowi (m.in. zablokował Hiszpana, zniechęcając go na kilka minut do oddawania rzutów) i Jordanowi Hillowi. Spotkanie przez cały czas było wyrównane. Żadna z drużyn nie prowadziła dwucyfrową różnicą. Na 7.38 min przed końcem, po asyście Gortata i "trójce" Webstera, Wizard prowadzili najwyższą, dziewięciopunktową różnicą (96:87). Za chwilę Polak został zdjęty przez trenera z boiska i już nie wrócił do gry. Rywale zmniejszyli straty i nawet wyszli na prowadzenie (108:107 na 1.54 przed syreną), ale Wall, który w czwartej kwarcie zdobył 13 pkt, i Nene nie pozwolili odebrać drużynie zwycięstwa. Gospodarze musieli sobie radzić bez siedzącego na ławce w cywilnym ubraniu Bradleya Beala, który z powodu przeciążeniowej kontuzji kości strzałkowej lewej nogi będzie pauzował około dwóch tygodni. Jednak brak najlepszego strzelca zespołu (średnio 20,6 pkt) i lidera całej ligi NBA pod względem minut spędzanych na parkiecie (średnio 40,2) był niemal niewidoczny, a "Czarodzieje" grali jeszcze bardziej zespołowo. W najbliższych dniach czeka ich napięty i zróżnicowany program gier. Już w nocy ze środy na czwartek spotkają się na wyjeździe z najsłabszym zespołem na Wschodzie Milwaukee Bucks (2-11), w piątek w Indianapolis zmierzą się z najlepszymi w konferencji Pacers (13-1), a w sobotę z Atlanta Hawks (8-7) na własnym parkiecie.