Mecz bardzo źle zaczął się dla Warriors. Już w drugiej minucie z powodu kontuzji kolana parkiet musiała opuścić jedna z największych gwiazd zespołu z Oakland - Kevin Durant. Do jego urazu przyczynił się Gortat. Polski środkowy chwilę wcześniej, walcząc o zbiórkę, przewrócił Zazę Paczulię, a Gruzin upadając zahaczył o nogę Duranta. W środę 28-letni skrzydłowy przejdzie szczegółowe badania. Wizards natomiast szybko złapali właściwy rytm i już w pierwszej kwarcie osiągnęli 19-punktowe prowadzenie. To jednak nie był koniec emocji. Finaliści poprzednich rozgrywek mozolnie odrabiali stratę, a cel osiągnęli pod koniec trzeciej części gry. W czwartej rywalizacja toczyła się niemal kosz za kosz. Na 17 sekund przed ostatnią syreną, po dwóch trafionych rzutach wolnych przez Otto Portera, gospodarze wygrywali 110:108. Z dystansu odpowiedzieć próbował Stephen Curry, ale rozgrywający Warriors spudłował. Wygraną stołecznej drużyny przypieczętował, także rzutami wolnymi, Markieff Morris. Wśród zwycięzców najlepszy był Bradley Beal - 25 punktów. Morris dołożył 22 pkt, a John Wall miał 12 pkt i 19 asyst. Gortat natomiast na parkiecie przebywał 23 minuty i trafił pięć z ośmiu rzutów z gry oraz oba wolne. Po 12 punktów i zbiórek złożyło się na 33. w tym sezonie tzw. double-double. Jego dorobek uzupełnia asysta i blok. Miał również cztery straty i popełnił cztery faule. W pokonanej ekipie prym wiódł Curry - 25 pkt. "Czarodzieje" z bilansem 35 zwycięstw oraz 23 porażek zajmują trzecie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Kolejne spotkanie rozegrają już w środę, kiedy na wyjeździe zmierzą się ze sklasyfikowanymi na czwartej pozycji Toronto Raptors (36-24).