Drużyny te spotkały się po raz trzeci i ostatni w części zasadniczej obecnego sezonu. Dwa wcześniejsze mecze odbyły się w Waszyngtonie i oba wygrali Cavaliers; w listopadzie 105:94, a w lutym dopiero po dogrywce 140:135. Sobotnią konfrontację stołeczny zespół rozpoczął od niesamowitej skuteczności. W pierwszej kwarcie goście trafili aż 82 procent rzutów z gry i po jej zakończeniu prowadzili 40:26. Świetny w tym okresie były przede wszystkim John Wall. 26-letni rozgrywający w tym momencie miał na swoim koncie już 18 punktów. Na początku drugiej części gry przewaga Wizards wzrosła do 17 punktów. Później podopieczni trenera Scotta Brooksa pudłowali nieco częściej i mecz się wyrównał. Cavaliers pod koniec trzeciej odsłony zmniejszyli nawet stratę do zaledwie trzech punktów, ale na więcej goście im nie pozwolili. Skuteczność z gry Wizards ostatecznie wyniosła 59,8 proc. (Cavaliers - 49,4), a Wall zakończył mecz z dorobkiem 37 pkt i 11 asyst. - Nie chcesz wkroczyć w fazę play off ze świadomością, że prawdopodobnie będziesz musiał zmierzyć się z tymi facetami, a nigdy ich nie pokonałeś w sezonie zasadniczym. Wygrana w ich hali z pewnością dodaje nam energii - powiedział po spotkaniu. W zwycięskiej drużynie bardzo dobrze zagrał też Bradley Beal - 27 pkt. Gortat natomiast przebywał na parkiecie 23 minuty i trafił pięć z ośmiu rzutów z gry. Jego dorobek uzupełnia pięć zbiórek i asysta. Miał też dwie straty i popełnił dwa faule. Wśród pokonanych najlepsi byli LeBron James (24 pkt, 11 zbiórek i osiem asyst) oraz Kyrie Irving (23 pkt). "Czarodzieje" z bilansem 45 zwycięstw i 28 porażek zajmują trzecie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Lepsi są tylko Cavaliers (47-25) i Boston Celtics (47-26) Kolejny mecz Wizards rozegrają we wtorek, na wyjeździe z Los Angeles Lakers (21-51).