Kontuzjowany Dwyane Wade mógł się tylko przyglądać poczynaniom kolegów z ławki. Jego brak był szczególnie widoczny w ofensywie. Ekipa z Miami zdobyła bowiem najmniej punktów w historii swoich występów w playoffs, a także po raz trzeci w tym sezonie zeszła poniżej 80 zdobytych "oczek" w meczu. Wszystkie te spotkania "Żar" grał oczywiście z Pistons. - Nasza wysunięta obrona nie była jeszcze taka zła, ale brakowała nam zbiórek i nie potrafiliśmy grać piłką - powiedział Stan Van Gundy, szkoleniowiec ekipy z Miami. - Zdominowali nas i to tyle co mam do powiedzenia - dodał. - Obecność Dwyane'a, powoduje, że drużyna gra lepiej. Oczywiście jego nieobecność nam pomogła - stwierdził Larry Brown, trener Pistons. - Zagraliśmy w defensywie, tak jak chcieliśmy. W pierwszej połowie nasi rywale zdobyli tylko 32 punkty, a my cały czas staraliśmy się wymuszać na nich straty itp. - dodał Richard Hamilton, który rzucił 24 punkty, trafiając 10 z 17 rzutów. 16 "oczek" dorzucił Tayshaun Prince, a 14 Chauncey Billups. - To ciekawe, że im bardziej jesteś zdesperowany, tym grasz bardziej agresywnie - tak filozoficznie ocenił przebieg tego spotkania Prince. W ekipie gości, przy nieobecności Wade'a, ciężar gry próbował na swoje barki wziąć Shaquille O'Neal, ale 24 punkty i 13 zbiórek nie na wiele się zdały. - Nie potrafiliśmy pograć piłką. W pierwszej kwarcie jakoś to nam jeszcze wychodziło, ale potem było już znacznie gorzej. Mieliśmy za dużo strat (16, w tym on sam sześć - przyp. red.), a oni zdobyli za dużo łatwych koszy - powiedział center Heat. - W poniedziałek albo wygramy, albo jedziemy na wakacje - stwierdził Damon Jones, obrońca drużyny z Miami. - Już się denerwuję przed tym spotkaniem. Mam nadzieję, że moi zawodnicy pokażą w nim wszystko na co ich stać i niech lepszy zespół wygra - dyplomatycznie dodał Brown. W meczu numer siedem ma zagrać Wade. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005